facebook

wtorek, 19 sierpnia 2014

Banda świrów



Kiedyś w Kielcach była „Banda świrów”. Wówczas pod okiem Leszka Ojrzyńskiego kielczanie emanowali charyzmą opartej na wielkiej ambicji połączonej z ogromną determinacją. Dziś też jest „Banda świrów”, ale tym razem zespół „Scyzoryków” przypomina prawdziwy dom wariatów.



Za czasów Leszka Ojrzyńskiego w Koronie grali tacy zawodnicy jak Maciej Korzym, Kamil Kuzera, Aleksandar Vuković, Paweł Golański, Pavel Stano czy Paweł Sobolewski. Dziś Korzyma już nie ma, bo klub zdecydował się rozwiązać z nim kontrakt. Nie ma też Pavla Stano, czy Aco Vukovicia, ale Golański, Sobolewski czy Kuzera wciąż pozostają do dyspozycji trenera Ryszarda Tarasiewicza. Problem w tym, że są oni wyłącznie reliktem dawnej epoki, która zwyczajnie przeminęła. Powinna w tym miejscu nastąpić ewolucja, ale piłkarska natura zadecydowała inaczej.

W starciu z Górnikiem Zabrze Korona wygląda bardzo słabo. W porównaniu z ekipą, którą prowadził Leszek Ojrzyński kielczanie wyglądają jak po operacji zmiany płci. Podobnie było w meczu z Cracovią, a wcześniejsze mecze z Pogonią, Zawiszą i Bełchatowem również nie przyniosły nic pozytywnego. Dlaczego tak się dzieje? Może dlatego, że władze klubu starają się za wszelką cenę pozbyć etykiety przyklejonej przez „Bandę świrów”. Tyle, że przez te działania klub naprawdę zaczyna przypominać dom wariatów.

Zobaczmy kto przyszedł do klubu podczas letniego okienka transferowego. Cerniauskas z rumuńskiego Vaslui (25 gier w poprzednim sezonie), Nabil Aankour z głębokich rezerw Bastii, Leandro z ukraińskiego Użhorodu i Boliguibia Ouattara z jordańskiego Al-Wehdat. Patrząc na ich piłkarskie cv nie wygląda to może najgorzej, ale patrząc na mecze Korony nie sposób pozbyć się wrażenia, że władze klubu podejmowały decyzje o ich sprowadzeniu w oparciu o wikipedie, bowiem cała czwórka łącznie z Kiryło Petrowem spisuje się w bieżącym sezonie jak Forrest Gump w swoim pierwszym intymnym spotkaniu z dziewczyną.

W efekcie z tego bałaganu powstała „Banda świrów 2.0″. Tyle, że tym razem ta banda nie jest nabuzowaną testosteronem zgrają wściekłych gladiatorów, lecz grupką zdezorientowanych Forrestów Gumpów, którym ktoś krzyknął „Run Forrest, run!”. Wyobrażacie sobie zgraję Forrestów podążających po zwycięstwo w meczu ekstraklasy? Spróbujcie, to może okazać się zabawne.

Najdziwniejsza jest w tym wszystkim rola Ryszarda Tarasiewicza. Człowiek, który osiągnął sukces z Zawiszą Bydgoszcz teraz będzie miał problem z utrzymaniem Korony w ekstraklasie. Miał pracować w Valenciennes, a wylądował w samym środku bałaganu totalnego. Ale może właśnie o to w tym wszystkim chodzi? Może Tarasiewicz ma być człowiekiem, który stworzy coś z chaosu i jednocześnie potwierdzi, że jest prawdziwym fachowcem sztuki trenerskiej. Jeśli mu się to nie uda, to dla Korony i dla „Tarasia” zamkną się drzwi do ekstraklasy.



Grzegorz Ignatowski

1 komentarz:

  1. "Banda świrów" pod wodza Macieja Korzyma była dużą motywacją dla zespoły i wyzwalała dużą determinację do osiągnięcia korzystnego wyniku....tego klimatu już niema i nie będzie .

    OdpowiedzUsuń