facebook

piątek, 31 sierpnia 2012

Katastrofa w pucharach

                                                                Legia za burtą


Po dramatycznym spotkaniu "Wojskowi" odpadają z europejskich rozgrywek. Po tym spotkaniu można odczuwać ogromny żal i rozczarowanie nie samą porażką 2-1, ale grą. Zaczęło się dobrze, na początku meczu to stołeczna ekipa atakowała. Niestety niedługo. Rosenborg szybko opanował sytuację i przeszedł do ataku. Solidnie prezentowała się jednak obrona Legii. W obliczu bardzo słabej gry, niedokładności,  braku pomysłu i ogromnej liczbie strat, Ljuboja trafia do siatki. Świetny przechwyt Gola, indywidualna akcja Serba  i 1-0. Całkowicie niezasłużony gol. Jak na stałe wybijanie piłki z pod własnej bramki, wynik wymarzony. Tym bardziej, że dawał awans. Ale spokojnie, przecież to gra polska drużyna w Europie, coś tu nie pasuje. Słaba gra i prowadzenie? Niemożliwe? A jednak. Pomimo gola, gra się nie zmieniła. Może trochę. Przed trafieniem Ljuboji ataki się zdarzały, po bramce już nie. Cała drużyna ustawiona niemal we własnym polu karnym i rozpaczliwie wybijająca piłkę. Masakra. Brak spokoju, środku pola. Kompletny chaos, ale kto by się tym przejmował, przecież do przerwy prowadzimy 1-0 i to my mamy awans. W drugiej części gry było już tylko źle. Zero ataków, ofensywy, spokoju. Niestety w środku pola panował taki nieład, że zęby bolały. Istna kopanina. Ciągłe ataki Norwegów. Przypadkowa sytuacja strzał Ljuboji i poprzeczka. Beznadziejna gra, a mogło być już 0-2 dla gości. W końcu stały fragment, szkolny błąd bardzo przeciętnego tego dnia Astiza i gol dla Rosenborga. Bramka bliźniacza do trafienia Dzagoeva z meczu Polska- Rosja na Euro 2012. Oby to nie był zły prognostyk, pomyślałem. Do końca około 25minut. Brakuje Legii szybkości, świeżości, dokładności. Z ławki wszedł tylko Żyro i spisywał się poniżej krytyki. Od 70 minuty spotkania "Wojskowi" próbowali atakować. Próbowali to dobre słowo. Strzelał groźnie Saganowski. W końcu podopieczni Urbana grali do przodu, choć niewiele z tego wynikało. Frontalnego ataku nie było. W końcówce meczu strzał życia oddał Diskerud, nie bez pomocy piłkarzy ze stolicy Polski. 2-1 dla Rosenborga. Załamka. Dalej się oczywiście łudziliśmy, ale Żyro w najlepszej sytuacji trafił w przeciwnika. Koniec meczu. Znowu porażka, smutek, rozczarowanie. Co by nie mówić, Legia przegrała zasłużenie. Przy takiej grze Europy zwojować się nie da. Wszyscy mówili o braku Vrdoljaka i spokoju. Brakowało go, ale bardziej Wolskiego. Kogoś kto umiałby szybko zagrać, ze świetnym prostopadłym podaniem i soczystym strzałem. Do Europy nam wciąż bardzo daleko, a jeśli zawodnicy po meczu mówią, że Rosenborg był świetnie zorganizowany w obu meczach i że daleko nam do nich to jest coś nie tak. Może warto wrócić do lat 70. gdzie polska piłka była na topowym miejscu na świecie, osiągała największe sukcesy i traktować piłkarzy jak amatorów, nie płacić im takich pensji? Bo za co ? Co mieli z gry tacy geniusze jak Deyna, Brychczy czy Gadocha idąc śladem Legii? Satysfakcję. Wydaje mi się, że pozbycie się kilku zer przy wypłatach pensji dla grajków w naszej lidze byłoby bardzo mądrym posunięciem.

                                                                   Śląsk o honor


Tutaj złudzeń nie mieliśmy. Mistrz Polski dostał po raz kolejny bolesną lekcję futbolu od solidnego zespołu z niemieckiej ekstraklasy. Jedyne co cieszy to... trafienia Artura Sobiecha dla Hannoveru. Dla mnie to wstyd. Dostać 10-4 w dwumeczu, bo tak to trzeba nazwać. Tak to może przegrywać mistrz Azerbejdżanu. Nam nie wypada. Nie przegraliśmy z Realem ani Barceloną, ale z solidnym Hannoverem. Kilkanaście lat temu polski mistrz wygrywał z mistrzem Anglii. Teraz piszemy, że mistrz około 38 mln kraju w najważniejszej dyscyplinie sportu ponosi klęskę z niezłym niemieckim zespołem. Niedawno Lech eliminował Juve z pucharów, w tamtym roku Legia i Wisła grały na wiosnę w Lidze Europejskiej teraz mistrz Polski jest być może najsłabszy w historii. Tak się mówiło już po zdobyciu tytułu. Mało tego odszedł filar, Celeban.  Z zespołu ubywało więcej zawodników niż przychodziło, a media rozpisywały się o fatalnej atmosferze w Śląsku. Konflikcie Lenczyka, absolutnie z wszystkimi. Myślę, że na polskim rynku jest tylu dobrych trenerów, że warto się pokusić o zmianę. Widziałbym w tej roli Jacka Zielińskiego, byłego trenera m.in. Lecha Poznań. Jeszcze jedna rzecz. Po co budować stadion na 40 kilka tysięcy widzów jak kibice nie mają dla kogo przychodzić? Nie ma zawodnika, który nakręcałby fanów. Jak choćby Ljuboja w Legii.  Polityka w klubie z Wrocławia mnie dziwi i nie prowadzi do niczego dobrego.