facebook

niedziela, 31 sierpnia 2014

Benfica, klub z pucharami


Widoku z hotelowego pokoju mógłby mi pozazdrościć niejeden fan piłki. Z jednej strony mogłem podziwiać Estádio da Luz, z  drugiej Estádio José Alvalade. Dla futbolowego wariata jakim jestem, idealne miejsce na spędzenie kilku  dni w Lizbonie.

Plany miałem ambitne - obejrzeć jakiś mecz, zwiedzić stadiony, niestety planując wyjazd , nie sprawdziłem terminarza portugalskiej ekstraklasy. Ani Benfica, ani Sporting, nie rozgrywały domowych  meczów podczas mojego pobytu w stolicy Portugalii. Zamiast szukania biletów na spotkanie jednego z portugalskich gigantów, zwiedzania miasta rozpocząłem od wizyty na Rua Augusta, głównym deptaku miasta. Jednak o piłce w Lizbonie ciężko  jest zapomnieć, nawet na kilka minut.


 Zwiedzając miasto, trzeba choć na chwilę przysiąść w jednym z barów, oczywiście też to zrobiłem. Jednak nie trafiłem z wyborem piwa. Wybrałem Super Bock, co spotkało się z lekkim niezadowoleniem obsługującego mnie barmana.Wyjaśnił mi on, że wybrałem piwo, które piją kibice FC Porto, sympatycy lizbońskich drużyn preferują markę Sagres. Muszę przyznać ,że pierwszy raz spotkałem się z sytuacją gdy marka pitego piwa, wskazuje futbolowe preferencje. Jednak rozwiązanie tej zagadki okazało się proste, Super Bock jest produkowane w Porto, a Sagres w okolicach Lizbony. Następnym browarem, który zamówiłem, był już ten, który smakuje lizbończykom. Barman był już wtedy bardziej uprzejmy i mogliśmy porozmawiać o futbolu. Paulo, tak miał na imię, okazał się fanem Benfiki, mimo,że nie pochodził ze stolicy od dziecka kibicuje popularnym "Orłom". Początkowo zdziwiło mnie to wiedząc jak ludzie spoza Warszawy przeważnie zapatrują się na Legię. Mój rozmówca wytłumaczył mi,że w Portugalii, około 6 milionów osób sympatyzuje z  Benficą (ludność kraju - około 10 milionów), a liczba członków płacących klubowe składki jest największa na świecie - 235 000.


 Starałem się dowiedzieć ciekawostek, które nie tak łatwo znaleźć w wikipedii i wyszukiwarce google. Barman szczególnie zainteresował mnie tym, jak on i jego rodzina zapatrują się na dyktaturę Salazara. Z jednej strony, nie był to najlepszy czas dla kraju, z drugiej najlepszy okres w historii Benfiki. Dyktator pozazdrościł sukcesów wspieranemu przez generała Franco, Realowi Madryt i chciał stworzyć równie silny klub w Portugalii. Salazar drogami pół-oficjalnymi  starał  się wspierać klub, do Lizbony zaczęli trafiać najlepsi piłkarze z kraju i nie tylko. W czasie gdy rządził on krajem, Benfica dwukrotnie okazała się najlepszym klubem Europy, zdobywając Puchar Mistrzów  w latach 1961 i 1962. Miał też niepoślednią rolę w zatrzymaniu w klubie Eusebio, gdy starały  się o niego bogatsze zespoły. 

Gdy rozmowa zeszła na dzisiejsze czasy, usłyszałem, że nie ma powodu bym odwiedził stadion Sportingu, gdyż jest to obiekt mniejszy niż Estádio da Luz, nie tak piękny, a na co dzień, gra na nim słaba drużyna.

Następnego dnia byłem już na Avenida General Norton de Matos, gdzie mieści się stadion największego klubu Lizbony i Portugalii. Zanim wykupiłem bilet upoważniający mnie do zwiedzania "Stadionu Światła", jedna rzecz przykuła moją uwagę, wykute w brązie popiersie Miklósa Fehéra. Był to węgierski piłkarz, który w latach 2002-04, występował w barwach Benfiki. Niestety jego kariera została tragicznie przerwana. 25 stycznia 2004, podczas meczu z Victorią Guimaraes, Węgier stracił przytomność i mimo natychmiastowej pomocy, nie udało się go uratować. Obok popiersia piłkarza, przed wejściem na tereny klubowego muzeum, można zobaczyć koszulkę, spodenki i buty z jego ostatniego w życiu meczu.


Po zapoznaniu  się z tą smutną historią, mogłem rozpocząć zwiedzanie klubowego muzeum i stadionu. Przewodniczka, urocza brunetka, Michele, już w pierwszym zdaniu zapowiedziała mi i innym zwiedzającym ,że mamy szczęście oglądać dom, najbardziej utytułowanego klubu świata. Lizbończycy zdobyli 33 razy tytuł mistrza kraju, 25 razy krajowy puchar, dwukrotnie Puchar Mistrzów i jeszcze kilkanaście trofeów, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Wszystkich pucharów jest ponad 70, jednak te międzynarodowe są już mocno zakurzone. Tego faktu nasza przewodniczka nie chciała przytaczać. Ostatnie europejskie trofeum zostało zdobyte w 1962. Od tego czasu, Benfica 8 razy awansowała do finału jednego z kontynentalnych pucharów, jednak 8 razy przegrała. Portugalczycy obwiniają o to Belę Guttmana, trenera, który dowodził piłkarzami z Lizbony, podczas dwóch kampanii , które przyniosły im tryumfy. W momencie odejścia z klubu zapowiedział, że Benfica nie zdobędzie europejskiego pucharu przez 100 lat. Do zakończenia klątwy zostało jeszcze 48 lat.

Po zwiedzeniu gablot z pucharami, obejrzeniu starych koszulek klubu, wreszcie mogłem zobaczyć murawę i trybuny stadionu.Kiedyś w tym miejscu znajdował  się największy stadion kontynentu, mieszczący ponad 120 tysięcy widzów. Przebudowany na potrzeby Euro 2004 może pomieścić aktualnie 65000 osób. Wśród zwiedzających ze mną był turysta z Grecji, dla niego i jego rodaków, Estádio da Luz jest tym samym chyba czym dla nas Wembley. Tam  narodowa drużyna Hellady, osiągnęła swój największy sukces, wygrywając w finale Mistrzostw Europy z Portugalią. Przewodniczka i Grek co chwilę się przekomarzali, Portugalka dogryzając turyście, chciała się choć trochę zrewanżować za przegrany finał. 

Murawa doskonale przygotowana, siedzenia wygodne, ławki rezerwowych jeszcze bardziej komfortowe, na pewno jest to jeden z najpiękniejszych stadionów jaki widziałem. Jednak coś co odróżnia go, od innych tego typu miejsc, jest możliwość poznania klubowej maskotki,symbolu-orła. Legenda mówi,że jeżeli przed spotkaniem orzeł polata 3 minuty nad murawą, Benfica wygra mecz i  ten orzeł ( a dokładnie jeden z dwóch orłów) jest wypuszczany w powietrze, przed każdym domowym meczem Benfiki. Tradycję z Lizbony, przejęło również rzymskie Lazio, gdzie również przed meczami można podziwiać lot orła.


Po wizycie na tym stadionie, po zwiedzeniu miasta, może nie stałem się jakimś wielkim kibicem "Orłów" jednak klub ten wywołuje u mnie pozytywne skojarzenia. Liczę, że "klątwa Guttmana" przestanie działać, a kibice zasiadający na Estádio da Luz, znów będą świętować międzynarodowe sukcesy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz