Środa,
szesnasty dzień lipca, godzina 20.45, stadion Legii, około 20
stopni Celsjusza, świetnie przygotowana murawa, początek fazy
eliminacyjnej Ligi Mistrzów, mecz u siebie, z amatorami, przy
wsparciu kilkunastu tysięcy wiernych kibiców, brzmi jak marzenie.
Niestety nie dla wszystkich. Nie każdemu przecież chciałoby się
biegać w takich warunkach za kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy
złotych miesięcznie. Nie mówiąc już o walce, determinacji czy
strzelaniu goli. To co zobaczyliśmy w środę przy Ł3 to był po
prostu kataklizm...
Legia
nie ma zawodnika, który pociągnąłby zespół na tym etapie
rozgrywek. Zawodnika, który by krzyknął, zmotywował, ale i
poprowadził kolegów do boju na boisku. W przeciętnej formie nie
jest ani jeden podstawowy zawodnik mistrza Polski. Każdy z nich jest
w dyspozycji fatalnej. "Wojskowi" wyglądają jakby w ciągu
tygodnia, w czasie dwóch meczów zostali wykastrowani. Najpierw
przez Zawiszę, a potem przez Saint coś tam.
Co
ciekawe, Zawisza to jedyny zespół od kilku miesięcy, który
zwyciężył z Legią na jej stadionie, nie licząc oczywiście meczu
sztuk walki kibiców z Jagiellonią. I już tydzień temu wyglądało
to beznadziejnie. Niby grali zmiennicy, niby młodzi, ale forma
podstawowych zawodników, bo i tacy tam ponoć biegali była
tragiczna. Oczywiście, poza człowiekiem na którego można zawsze
liczyć. Człowiekiem, który na jednej nodze grałby lepiej od
większości naszych "wielkich talentów". Czyli Marka
Saganowskiego.
Ale
wróćmy do wczorajszej kompromitacji. Pomyślmy prosto, ale
logicznie. Jak trener Legii Henning Berg, były piłkarz Manchesteru
United i były menedżer Blackburn Rovers, ogólnie rzecz biorąc
człowiek znający realia brytyjskie bardzo dobrze, może zgadzać
się na granie górnymi piłkami na rosłych obrońców Irlandzkich?
Jaki ma to sens? Czy piłkarze Legii myślą? Całkiem możliwe, że
tak, ale o pieniądzach i dupach. A za myślenie na boisku im
przecież nie płacą.
Po
tym meczu słyszałem, że nie ma co się nad drużyną "Wojskowych"
znęcac, bo przecież Berg przygotowuje zespół pod 4 rundę
eliminacji Ligi Mistrzów, że chcę by mistrz Polski był w pełni
gotowy dopiero na ostatnią część kwalifikacji. No tak, tylko do
tej czwartej rundy trzeba awansować, co tak oczywiste wcale nie
jest, a po takich meczach staje się nawet wątpliwe. Słyszałem
też, że Saint coś tam to zespół, któremu nie można pozwolić
grac swojej gry, bo są wtedy niebezpieczni. I że to właśnie
dlatego warszawski klub przegrał, oj przepraszam zremisował.
Panowie, Legia nie wygrała, bo zagrała koszmarnie, choć gra w tej
sytuacji to słowo nadużycie.
Mistrzowie
Polski w drodze do Ligi Mistrzów (nie śmiejcie się proszę)
zatruli się już pierwszym daniem, a raczej kęsem. Nie jakimś
wykwintnym, nie wyszukanym, a ogórkami. Ogórkami prosto z Irlandii,
które przygotowywali amatorzy. Poziom naszego smaku nie jest chyba
jeszcze gotowy na europejskie podróże z talerzem - piłką. Nie jest gotowy na Ligę Mistrzów.
W
rewanżu chętnie zobaczyłbym skład rezerwowy. No może poza
Kuciakiem, Saganowskim i Radoviciem. Każdy z nich jest piłkarzem,
który jednym zagraniem może odmienić losy meczu, a w tym przypadku
dwumeczu. I to bez względu na formę. Ciekaw jestem, jakby zagrała
drużyna w pełni złożona z zawodników Akademii Legii. Albo
najlepiej z kibiców.
Wstydu
większego na pewno by nie było, a walką i determinacją pewnie nie
daliby szans rywalom. Zamieniliby się miejscami z piłkarzami,
którzy musieliby kupić bilet na mecz, by wejść na spotkanie ich
fanów. Musieliby kibicować ludziom, którzy bez względu na
wszystko są zawsze za nimi i ich dopingują. I może w końcu co
niektórzy by poczuli, czym jest Legia Warszawa. I że to coś więcej
niż klub.
W
największym stopniu chodzi mi tu o obcokrajowców. Problem z
zagranicznymi piłkarzami jest następujący: lojalnością i
zaangażowaniem wobec klubu nigdy nie dorównają wychowankom. A więc
za Pinto zdecydowanie wolałbym gościa z Akademii, czy innego
Polaka. Lepszego lub gorszego, ale Polaka. Zdeterminowanego,
walczącego i zostawiającego serce na boisku.
Absolutnie
nie jestem zwolennikiem ściągania przeciętnych polskich piłkarzy,
czy co najwyżej niezłych do Legii, ale już jak są to niech grają.
Bo taki mecz jak ten wczorajszy "Wojskowi" powinni wysoko
wygrać juniorami starszymi, a nie zremisować pierwsza drużyną w
katastrofalny sposób.
Legia
w końcu gra jak Brazylia. Szkoda tylko, że w najgorszym okresie w
historii tej reprezentacji. Gościnnie dla przeciwników, bez ładu i
składu, ale wciąż tak jak Canarinhos wierzy w lepsze jutro,
niestety chyba nieco utopijne jutro. Szkoda mi tylko kibiców, którzy
za takie upokorzenie (choć inne słowo nasuwa się na myśl) muszą
płacić. A płacić to po takich meczach powinni zawodnicy fanom, a
nie odwrotnie. Ale wtedy to chyba nawet legioniści by
zbankrutowali...
koszmar słabeusza, co w tym dziwnego?
OdpowiedzUsuńNajlepszego słabeusza w Polsce
Usuńbardzo przeciętny mecz saint patricks, ale nie potrafila ich rozniesc przynajmniej 3-0. Nie obchodzi mnie, na ktora runde Legia ma byc gotowa. Wczoraj sie skompromitowali
OdpowiedzUsuńUrban za słaby, dziś w Osasunie. Berg wyśmiewany w Europie, miał wprowadzic Legię do LM. Wszystko jeszcze możliwe, ale nie z taką grą. Legia musi grac jak w rundzie wiosennej, zeby o cokolwiek powalczyc
OdpowiedzUsuńwydaje się, że oglądanie dyscypliny, którą uprawiają nasi piłkarze (nie mylić z piłką nożną w wydaniu innych nacji) jest marnotrawieniem czasu i powinno być zadawane jako pokuta za grzechy
OdpowiedzUsuńNo, skończyły się mistrzostwa, czas wrócić na ziemię. A w naszym przypadku raczej na dno :) tylko błagam, nie pompujcie już żadnych balonów, bo to aż śmieszne. Tak jest co roku
OdpowiedzUsuńIle Polska piłka będzie się jeszcze błaźnić jak by na to nie patrzeć cofamy się co rok tylko patrzeć jak następnym razem San Marino wygrywa z nami co najmniej trzema bramkami.
OdpowiedzUsuńCzy wygrywasz czy nie, ja Legio kocham Cie! Wierni po zwycięstwie, dumni o porażce. Będzie tylko lepiej
OdpowiedzUsuńTrudno wymagać od legionistów myślenia skoro przeciętny poziom intelektualny drużyny osiąga IQ Koseckiego.
OdpowiedzUsuńKosecki: Jestem bezczelny!
Usuń"Trudno wymagać od legionistów myślenia skoro przeciętny poziom intelektualny drużyny osiąga IQ Koseckiego." Kolega chyba też coś kopie bo coś składnia mu szwankuje.
OdpowiedzUsuń