Puchary w Chorzowie, Warszawie i
Poznaniu
Chorzowski Cud
Drugą część
podsumowania sezonu zaczniemy od największej niespodzianki sezonu ekstraklasy
2011/2012 czyli Ruchu Chorzów. Sytuacja przedsezonowa jak zdążyliśmy się już
przyzwyczaić przez ostatnie sezony była zła. Brak pieniędzy, zabytkowy stadion,
kłopoty organizacyjne. Co roku to samo. Ale na Śląsku tym się nie przejmują i
chyba nie mają zamiaru. A może to jedynie myślenie pesymistyczne? Możliwe. Z
drugiej strony, tej optymistycznej można zauważyć wiele pozytywów. Bez
wątpienia są nimi fachowy trener Waldemar Fornalik, kibice, którzy są z klubem
na dobre i na złe, zawsze licznie i żywo dopingują swój zespół oraz atmosfera w
drużynie. Transfery przed rozgrywkami nie imponowały.
W klubie pojawiły się
nowe twarze, ale nazwiska Josl, Grzelak, Burliga, Smektała, Lewczuk nie mówią
przeciętnemu kibicowi nic. Wydawało się,
że Ruch więcej straci niż zyska. Odeszli bowiem byli Reprezentanci Polski
Marcin Zając, Grzegorz Bronowicki czy Ariel Jakubowski. Jeśli do tego dodamy
ulubieńców kibiców Michała Pulkowskiego i Krzysztofa Nykiela, którzy odeszli po
wygaśnięciu umów wniosek nasuwa się sam. Chorzowianie osłabili się, a nie
wzmocnili. Nic nie wskazywało na to, że może być lepiej niż w poprzednim
sezonie, gdzie nie bez problemów Ruch się utrzymał.
Początek sezonu
pierwsze 5 kolejek i 5 punktów, a więc bez niespodzianek. Przeciętność. Później
było już lepiej podopieczni Fornalika przegrywali tylko z pretendentami do
tytułu. Z biegiem czasu zespół zaczął pokazywać charakter, a ich gra ładnie
wyglądała. Chciało się to oglądać. Jankowski i Piech po tym sezonie te 2
nazwiska powinien znać już każdy szanujący się kibic polskiej piłki. Obaj w rundzie
jesiennej imponowali, szybkością, sprytem oraz skutecznością. Niezła gra obrony
, wielka jedność i wspaniała atmosfera w drużynie stworzyła świetny kolektyw.
Dzięki temu śląski zespół po rundzie jesiennej zajmował bardzo wysokie 4
miejsce.
Oprócz wymienionych wyżej
piłkarzy warto podkreślić rolę Marka Zieńczuka. Wrócił do formy, a w 17 kolejce
kończył rok hat-trickiem. Dokładność, równa gra, doświadczenie to jego
największe atuty. W chorzowskim zespole jak mało gdzie była widoczna myśl :
„Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. W tej kwestii bardzo przypominali
Śląsk Wrocław.
Zresztą trener
Fornalik wychowanek Lenczyka, podobnie jak jego mentor z grupy średnich
piłkarzy zrobił drużynę walczącą o puchary, a nawet mistrzostwo Polski. W
przerwie zimowej pozyskano Andrzeja Niedzielana. Po za 2 golami w Pucharze
Polski nie zaprezentował nic i był rezerwowym. Transfery przedsezonowe nie były
powalające i mimo, że nowi zawodnicy nie zachwycili również nie zawiedli. Druga
część sezonu to już popis „niebieskich”. Piech, Jankowski,Zieńczuk zachwycali
kibiców swoją grą w ofensywie, bramkami i asystami. W obronie brylowali bardzo
niedoceniani Stawarczyk oraz Grodzicki. Jednak nie tylko. Gdy pojawiali się na
boisku zastępujący ich Djokić czy Szyndrowski też o dziwo radzili sobie
przyzwoicie. Nie można też zapominać o szybkim jak burza i kreatywnym Janoszce
czy ważnej postaci w zespole Fornalika -
Abbocie. Obaj strzelali gole, byli integralną częścią zespołu.
Po dobrych meczach i ciekawej grze Ruch do
ostatniej kolejki walczył o majstra. Skończyło się wicemistrzostwem. Jeden
z zawodników trafił nawet do kadry na
Euro 2012: Arkadiusz Piech-12 goli w ekstraklasie w sezonie 2011/2012.. To cud.
Takie rzeczy tylko u trenera Fornalika. Krótko mówiąc fenomen. Ważną rolę
odegrali również kibice. Średnia frekwencja na meczach „niebieskich” to
zaledwie 6,5 tys. widzów. Jednak wiernych, oddanych, prawdziwych fanów. Boli,
że zespół wicemistrza Polski nie ma pieniędzy, nie ma stadionu na kilkanaście
tysięcy widzów.
Warto przypomnieć że
również w Pucharze Polski Ruch zajął 2 miejsce. Po bardzo dobrym i udanym
sezonie przegrali w finale z Legią.
A
miało być tak pięknie ...
Jak niewielka
przestrzeń dzieli sławę od anonimowości, wielkość od przeciętności, szczęście od rozpaczy przekonała się Legia Warszawa. Szumne transfery przed sezonem. Żewłakow,
Ljuboja, Kuciak. Jak się później okazało 3 wielkie transfery. Czego zabrakło?
Według mnie powagi sytuacji, koncentracji i charyzmy trenera Skorży. Ale od początku.
Sezon zaczął się dla „Wojskowych” znakomicie. Świetne mecze w lidze, bardzo
efektowna gra, awans po dramatycznym dwumeczu ze Spartakiem Moskwa do fazy
grupowej Ligi Europejskiej.
To mogło
zaimponować. I tak się właśnie stało. Wszyscy zachwycaliśmy się kunsztem
Ljuboji, jego zastawianiem się, ograniem, strzelaniem goli, doświadczeniem. Jak
również wspaniałą współpracą z Radovicem. Grali kombinacyjnie, bardzo
przyjaźnie dla oka. Tworzyli wspaniały duet. W obronie godnie prezentował się
co nie zaskakiwało Żewłakow, ale również Marcin Komorowski. Forma tego drugiego
była bez wątpienia niespodzianką. Fantastyczna postawa Kuciaka doprowadziła do
tego, że obrońcy Legii mogli sobie pozwolić nawet na błędy. W końcu między słupkami
stał taki fachowiec jak Słowak.
Mimo kilku
nieudanych meczów w lidze, legioniści wygrywali wszystko co się dało w
pucharach, a przy tym czarowali wrażeniami artystycznymi. Nagrodą za taką grę
był awans do 1/16 finału Ligi Europy już po 4 kolejkach. Niesamowite. Warto
wspomnieć o linii pomocy. Borysiuk, Radović, Gol, Vrdoljak, Rybus tak najczęściej
wyglądała 2 linia. Szybkie skrzydła, dobra forma kreatywnych zawodników.
Defensywni pomocnicy robili wrażenie. Gol pokazywał, że nie przypadkowo znalazł
się w tak wielkim klubie. Mimo to zdarzało, się lekceważenie meczów w lidze. Po
rundzie jesiennej Legia była druga. Do klubu przyszli Blanco, znany jako były
król strzelców ligi greckiej i Nacho Novo legenda Glasgow Rangers.
Miało być pięknie, a obaj zawiedli. Gdyby nie
tylko pół roku gry w naszej lidze na pewno byliby to kandydaci do najgorszego transferu
sezonu. Po dwumeczu ze Sportingiem
Lizbona podopieczni Macieja Skorży tak chwaleni odpadli. Gdyby grali jak
jesienią awansowali by dalej. Tyle w temacie.
Jednak w lidze Legia zaczęła
bardzo dobrze rundę od zwycięstw i od 20 do 28 kolejki była liderem
ekstraklasy. Jednak fatalna, przygnębiająca postawa i 1 zwycięstwo na 8 spotkań
spowodowały, że mistrzostwo bardzo się oddalało. Brak pomysłu na grę, ciągła
przewaga, z której nic nie wynikało i gra Ljuboji na kilku pozycjach- tak to
wyglądało. Gdzieś zagubiła się ta fantazja, radość z gry, świetna atmosfera z
jesieni. Skończyło się na 3 miejscu. Załamka. Od 6 lat w Warszawie czekają na
tytuł i tym razem wydawało się że musi się udać.
Puchar Polski
zdobyty przez „Wojskowych” po finale z Ruchem Chorzów i najlepszym meczu rundy
osłodził gorycz porażki w walce o tytuł.
Trzeba wspomnieć o młodych w zespole. Wolski, Żyro, Efir.
Każdy z nich
wychowanek Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa. Pierwszych 2 jest w kadrze na
Euro ( Żyro w rezerwowej) grali ładnie, składnie, błyskotliwie, dali coś
nowego, wyjątkowego drużynie z Łazienkowskiej. Efir zadebiutował z Lechem i był
to gest bezradności trenera Skorży.
Tak chwalony po
meczach w Europie trener po sezonie ligowym jest na wylocie. Niby kontrakt
został przedłużony ale nie po sezonie, a po zwycięskim meczu finału Pucharu
Polski. Do dymisji podał się prezes
Paweł Kosmala. Poszukiwania trenera trwają. Skorża może zostać, jeśli Legia nie
znajdzie odpowiedniego kandydata.
Myślę, że zmęczenie
i zlekceważenie rywali doprowadziło do braku zdobycia mistrzostwa. Piłkarze ze
stolicy przegrali tytuł w głowach. Przewaga, i myśl że ekstraklasa jest
wygrana. Identyczny wynik jak rok temu , nie przynosi chluby. Jest to wielka
porażka. Nie ma co się oszukiwać.
Najbardziej szkoda mi kibiców średnio przychodziło
bowiem na Łazienkowską 3 20,9 tys.widzów. Najwyższa frekwencja w lidze,
najlepsi kibice. Fantastyczny, niezwykły doping niosący piłkarzy. To
trzeba przeżyć. Moim zdaniem, kiedy kibice na spokojnie zobaczą mecze Legii z
tego sezonu i zaczną wspominać rozgrywki 2011/2012 wzruszą się i zapiszą je
jako te udane.
Ostatnim zespołem,
który zagra w europejskich pucharach w sezonie 2012/2013 z naszej ligi będzie
Lech Poznań. Świetna końcówka, wspaniały Artjom Gol. Oj przepraszam. Artjom
Rudnevs. Powodem tej końcówki był bardzo
trafny wybór działaczy Lecha i postawienie na trenera Rumaka. Transfer sezonu
wśród trenerów. Latem do klubu przyszedł
bułgarski pomocnik Aleksandyr Tonew, który miał być alternatywą dla Stilicia.
Swoje umiejętności i potencjał pokazał dopiero w drugiej części sezonu. Do
zespołu dołączył także Marciano Bruma, który walczył o pierwszą jedenastkę.
Tonew zagrał dobry sezon, końcówkę miał bardzo przyzwoitą. Holender zaś był nierówny, łapał dołki
formy.
Z klubem pożegnali
się legenda klubu Bartosz Bosacki oraz Tshibamba, Bandrowski i Machaj.
Wypożyczony został Jacek Kiełb do Korony Kielce. Lech zaczął sezon całkiem
nieźle. Po 4 kolejkach był nawet
liderem. Później było rożnie, drużyna
prezentowała się w kratkę. Dobre
mecze przeplatała kompletnie nieudanymi.
Mimo to wyróżniali się Burić, Kamiński,
Murawski i przede wszystkim Rudnevs. Łotysz strzelał bramkę za bramką. W ciemno
można było powiedzieć , że jeżeli nie wiemy co się stało w meczu Lecha na pewno
ten napastnik strzelił gola. As w rękawie „Kolejorza” . Murawski był
zawodnikiem, który ciągnął ten wózek. Swoją charyzmą, spokojem i doświadczeniem
był ważną postacią zespołu.
Lech po huśtawce nastrojów skończył rundę
wiosenną na 5 miejscu. Celem była walka o mistrza, ale przede wszystkim
europejskie puchary. Zimowe okienko transferowe to wypożyczenie Wilka do Lechii
Gdańsk. Brak spektakularnych transferów. Seria kiepskich występów i tak
wyczekiwane przez kibiców zwolnienie Jose Marii Bakero stało się faktem. Tak
wyglądał początek rundy wiosennej. Wtedy
stała się rzecz nieprawdopodobna.
Trenerem został
nikomu nieznany Mariusz Rumak, od lat związany z Lechem. Większość kibiców liczyła na głośne nazwisko,
a po prezentacji nowego szkoleniowca widać było zaskoczenie. W tak trudnym momencie, gdzie Poznaniacy
praktycznie stracili szansę na puchary zarząd tak reaguje. Czy odpuścił ?
Absolutnie nie. Rumak odnosi zwycięstwo za zwycięstwem, prowadzi zespół do 4 pozycji w tabeli.
Odmienia drużynę. Dodaje jej pewności siebie. Radości z gry. Dzięki temu możemy
podziwiać cudowne bramki niebywałego Rudnevsa, świetną formę i powołanie na ME Kamińskiego, „Murasia”, który dzielił i rządził. Formę
odnalazł Stilić, bardzo dobrze grał Tonew.
Nowy trener lecha
postawił na młodzież. Bardzo dużo szans gry dostawał Możdzeń , Drygas, Drewniak,
Kamiński czy Wolski. Wszyscy grali dobrze. Kamiński oczarowywał,
podobnie jak Możdzeń. Gdyby tak lechici grali od początku rozgrywek zostali by
mistrzem Polski. Rudnevs z 22 golami na koncie został królem strzelców i
odchodzi do HSV Hamburg. Prawdziwy lis pola karnego. Odpadnięcie w Pucharze Polski dobrze odebrane
nie było, ale koniec końców ta ekipa walczyła do ostatniej kolejki o tytuł mistrza
Polski. Podkreślam, przy każdej drużynie
walczącej o prymat w Polsce zadanie kibiców. Wszystkich do tej pory
chwaliłem.
W Lechu dopiero
trener Rumak natchnął kibiców do pójścia na stadion w szerszym gronie. W
trudnych chwilach kibice się odwrócili od zespołu. Średnia frekwencja wyniosła
niewiele ponad 15tys.widzów. To tylko 34 % zapełnienia stadionu. Przykre ale
prawdziwe. Kibice zapamiętają ten sezon na pewno za końcówkę za wiarę,
zaangażowanie i za nowego szkoleniowca. Nie były to na pewno wymarzone
rozgrywki dla Lecha. Cel osiągnęli, zagrają w pucharach.
Rewelacja :) profesjonalizm :D
OdpowiedzUsuńsupeeeer:))
OdpowiedzUsuńSuper blog:))
OdpowiedzUsuńPełna profeska, jestem zaskoczona poziomem ;)
OdpowiedzUsuńLegia zniszczyła w koncowce dorobek calego sezonu , Lech zaimponował i te zespoły cos w pucharach osiagna moim zdaniem reszta nie
OdpowiedzUsuńfajne ciekawe artykuły piszesz :) brawo brawo !!
OdpowiedzUsuń