Po dwóch
meczach teoretycznie jeszcze wszyscy pozostają w grze o udział w finałach
Pucharu Narodów Afryki 2015. W praktyce jednak niektórzy w ostatnich dniach
zapewnili sobie komfort przed ewentualną wpadką w następnych meczach, a inni
przystąpią do nich z nożem na gardle.
Jako, że
polskich akcentów z reguły w Afryce nie ma zbyt wiele, to zatrudnienie Henryka
Kasperczaka w reprezentacji Mali zapewne ucieszyło większość fanów afrykańskiej
piłki nad Wisłą. Podopieczni polskiego szkoleniowca eliminacje rozpoczęli
jednak co najwyżej poprawnie. W pierwszym meczu Malijczycy ograli Malawi, a w
drugim ulegli na wyjeździe Algierii, wykonując tym samym plan minimum. Styl gry
podopiecznych Kasperczaka pozostawia jednak wiele do życzenia i ewentualna
wpadka może skomplikować ich sytuację.
Na faworyta do
wygrania grupy wyrośli z kolei Algierczycy, którzy udowodnili, że i bez Vahida
Halilhodzicia mogą grać dobry i poukładany futbol. Trudno jednak wychwalać za
to Christiana Gourcuffa, gdyż Francuz bazuje na drużynie zbudowanej przez jego
poprzednika. Nie mniej komplet punktów w dwóch pierwszych meczach pozwala fanom
„Lisów Pustyni” być spokojnym o los swojej reprezentacji.
Takiego komfortu
nie mają za to fani Nigerii. Szargana licznymi problemami poza sportowymi
reprezentacja tego kraju nie była nawet pewna, czy będzie mogła dokończyć
eliminacje. Ostatecznie FIFA odstąpiła od karania „Super Orłów”, jednak całe to
zamieszanie przełożyło się bardzo negatywnie na wyniki tej drużyny – porażka u
siebie z Kongiem oraz bezbramkowy remis w Republice Południowej Afryki.
Nie tylko
jednak Nigeria jest niespodzianką grupy A. Do tych negatywnych należy zaliczyć
również Sudan, który nie ma na swoim koncie jeszcze ani jednego punktu, a do
pozytywnych Kongo, które po dwóch zwycięstwach przewodzi całej stawce. Na
drugim miejscu znajduje się za to największa niewiadoma tej grupy – RPA. „Bafana
Bafana” od lat prezentują futbol bardzo przeciętny, a momentami wręcz słaby, co
najlepiej obrazuje fakt braku awansu na jakąkolwiek imprezę od 2008 roku.
Zatrudnienie Ephraima Mashaby, który mimo 64 lat na karku nie może pochwalić
się zbyt bogatym CV(przez większość kariery pracował z młodzieżówkami RPA oraz
prowadził słabą reprezentację Suazi), nie wydawało się najlepszą decyzją,
jednak trenera rozlicza się za wyniki, a te jak na razie są bardzo dobre.
Bez zmian na
stanowisku selekcjonera obyło się za to w Burkina Faso. Półtora roku temu Paul
Put wywalczył z „Ogierami” wicemistrzostwo Afryki. Wynik ten był sporą
niespodzianką, jednak świetna postawa w trwających eliminacjach(komplet
punktów, pięć strzelonych i zero straconych bramek) potwierdza, że Belg
stworzył dobry zespół, który powinien przejść eliminacje jak burza.
Zgoła odmienne
nastroje panują u grupowych rywali z Angoli. Zatrudniony na początku roku Romeu
Filemón nie cieszył się zbyt wielkim poparciem miejscowych kibiców, a po dwóch
porażkach krytyka w angolańskich mediach tylko się nasiliła. Następne mecze
Angola będzie rozgrywać z nożem na gardle i kolejna strata punktów będzie prawdopodobnie
skutkować pierwszym od 2004 roku brakiem awansu na mistrzostwa kontynentu.
Kiedy Kamerun
kompromitował się w Brazylii widać było, że problem tej drużyny zaczyna się w
szatni(konflikty o premie, strajki, bójki na boisku), a jego głównym źródłem
był Samuel Eto’o, który chciał ustawiać kadrę po swojemu. Były gracz m.in. FC
Barcelony i Chelsea po mundialu po raz trzeci, ale tym razem chyba
definitywnie, zrezygnował z gry w reprezentacji. Walter Finke postanowił więc
odmłodzić kadrę, a fenomenalne efekty było widać już w pierwszych dwóch
meczach. Najpierw „Nieposkromione Lwy” wygrały 2-0 w Demokratycznej Republice
Konga, a następnie rozbiły u siebie w pięknym stylu Wybrzeże Kości Słoniowej
4-1. Kamerun gra futbol niezwykle ofensywny, a odkryciem eliminacji zostanie
prawdopodobnie Clinton N’Jie. 21-latek w kadrze zaczął grać dopiero w tych
eliminacjach, ale już może pochwalić się trzema strzelonymi golami na koncie.
Takiej
metamorfozy w Wybrzeżu Kości Słoniowej nie dokonał Herve Renard. Francuz, który
w 2012 roku świętował z Zambią mistrzostwo kontynentu jest, jak na razie,
kolejnym szkoleniowcem, który nie potrafi przełożyć potencjału kadrowego „Słoni”
na dobrą grę i wyniki. Renard wydaje się jednak być odpowiednią osobą na
odpowiednim miejscu i z oceną jego pracy należy się jeszcze wstrzymać.
Zdecydowanie
większy materiał do oceny mamy w przypadku Jamesa Kwesiego Appiaha. Od kiedy
Ghańczyk objął kadrę swojego kraju, gra ona widowiskowo dla oka, ale nie
przekłada się to na wyniki, czego dowód widzieliśmy podczas tegorocznego
mundialu. Appiah otrzymał więc kolejną szansę, ale jak do tej pory zamiast
progresu mamy regres. Najpierw Ghana po bardzo słabym meczu zremisowała u
siebie z Ugandą, a następnie szczęśliwie wygrała 3-2 z Togo.
Największą
niespodzianką grupy jest jednak Uganda, które do remisu w Ghanie dorzuciła
zwycięstwo z Gwineą i jest liderem grupy. Przed Ugandyjczykami otworzyła się
więc wielka szansa na pierwszy występ w finałach Pucharu Narodów Afryki od 1978
roku.
Uganda chce
wrócić do czołówki, a Republika Zielonego Przylądka chce w niej pozostać i
wszystko wskazuje na to, że zobaczymy „Niebieskie Rekiny” również w Maroku. Najpierw
podopieczni Ruiego Aguasa pewnie pokonali na wyjeździe Niger, a nie jest to
łatwa sztuka, bo bez punktów z tego terenu w ostatnich latach wracały m.in.
Egipt, RPA i Gwinea. Do tego dorzucili zwycięstwo z teoretycznie
najgroźniejszym rywalem – Zambią - i po dwóch kolejkach Republika Zielonego
Przylądka ma aż cztery punkty przewagi nad drugim Mozambikiem.
O powrót do
piłkarskiej elity w Afryce walczą również Egipcjanie, jednak na dzień
dzisiejszy jest to zespół po prostu słaby – bez monolitu i indywidualności.
Podopieczni Shawky’ego Ghariba najpierw przegrali z Senegalem, a następnie
ulegli u siebie Tunezji. Teoretycznie szanse na awans wciąż są, jednak wszystko
wskazuje na to, że po trzech mistrzostwach Afryki w Maroku po raz trzeci nie
zobaczymy „Faraonów” w finałach Pucharu Narodów Afryki.
Pierwsze dwa
mecze odpowiedziały nam na kilka pytań, ale postawiły kolejne. Na odpowiedzi
nie przyjdzie nam jednak długo czekać, bo następne spotkania w ramach
eliminacji Pucharu Narodów Afryki zostaną rozegrane już w październiku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz