facebook

poniedziałek, 21 lipca 2014

W reprezentacjach kochani, w klubach wygwizdywani - reszta świata

Z jednej strony idole i legendy rodzimych kibiców, z drugiej nieszanowani w klubach , opluwani i wygwizdywani. Piłkarscy geniusze nie zawsze cieszą się taką sympatią rodzimych fanów, jak tych klubowych. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego są lub byli nielubiani przez fanów klubów, w których grali, a często nawet nienawidzeni? Zapraszam na część drugą naszego felietonu.

Z Europy wylatujemy do Ameryki Południowej. Największą grupę piłkarzy budzących skrajne emocje na tym kontynencie możemy znaleźć w Argentynie. Najpopularniejszym z nich jest oczywiście Diego Maradona. Z jednej strony piłkarski Bóg, geniusz, futbolowy idol całego świata, z drugiej niepokorny zawodnik, oszust i synonim nieczystości. I tak był traktowany na całym globie. Jedni go kochali, drudzy nienawidzili. W Argentynie noszony na rękach, na świecie często wygwizdywany.
Drogę z Lazio do Interu lub odwrotnie przebyli natomiast Diego Simeone i Juan Sebastian Veron. Obaj uwielbiani w kraju azul i nienawidzeni przez kibiców swoich byłych klubów. We Włoszech długo musieli starac się o szacunek kibiców, zresztą z różnym skutkiem. W reprezentacji Argentyny za to od zawsze byli cenieni i lubiani.
Podobną drogę we Włoszech przebyli Hernan Crespo i Gabriel Batistuta. Pierwszy z nich zamienił Lazio na Milan, natomiast Batigol grał w barwach Fiorentiny, Romy i Interu. W ich przypadku o uwielbieniu decydowały bardziej strzelone gole niż zmiany klubów. Choc kibice mieli swoje zdanie i protestowali jak tylko mogli, przeciwko kolejnym transferom między wielkimi włoskimi klubami. I Crespo i Batistuta byli jednak absolutnie uwielbiani w swoim kraju. W Argentynie byli idolami, wzorami, a ich koszulki sprzedawały się jak świeże bułeczki. Nic dziwnego, bo obaj strzelali bramki jak na zawołanie.
Przenosimy się na chwilę do Chile. Jak popularnym kierunkiem dla południowoamerykańskich zawodników było Lazio możemy przekonać się na przykładzie Marcelo Salasa. Skuteczny napastnik w 1998 roku trafił do włoskiego klubu za niemal 50 mln euro, a trzy lata później przeniósł się do Juventusu. Rzymscy kibice delikatnie mówiąc nie byli zachwyceni kierunkiem transferu Chilijczyka. Salas niejednokrotnie spotykał się z gwizdami na Stadio Olimpico, ale we własnym kraju pozostał legendą. W reprezentacji Chile rozegrał w sumie 64 mecze, w których strzelił 34 gole. Wraz z Ivanem Zamorano tworzył najlepszy duet napastników w historii tamtejszego futbolu.
Czas na podróż do Brazylii. W kraju kawy najpopularniejszym zawodnikiem uwielbianym w reprezentacji, a mającym problemy z kibicami w Europie był Ronaldo. Genialny napastnik po roku spędzonym w Barcelonie, przeniósł się do Interu, a później rozpoczął drogę pod prąd. Najpierw został piłkarzem Realu, a potem Milanu, co nie spodobało się kibicom jego byłych pracodawców. W Brazylii pozostał jednak legendą, idolem i wzorem. I na większości stadionów świata też.
Innym snajperem pasującym do naszego zestawienia jest Bebeto. Skuteczny napastnik w trakcie swojej kariery grał w barwach Flamengo, Vasco da Gama, ponownie Flamengo, a potem został jeszcze zawodnikiem Botafogo. Czyli reprezentował kluby, które delikatnie mówiąc za sobą nie przepadają. Kibice poprzednich zespołów Brazylijczyka byli wściekli na jego wybory i dawali wyraz swojej złości. W reprezentacji Bebeto zagrał w 75 meczach, w których zdobył 39 goli. Kibice zapamiętali go jednak przede wszystkim jako mistrza świata z 94 roku i wicemistrza z mundialu we Francji, rozgrywanego cztery lata później.
Jednym z najskuteczniejszych brazylijskich napastników lat 60. był Amarildo. Napastnik, który nie zwracał uwagi na przynależność klubową, a na kolekcjonowanie trofeów. Mistrz świata z 1962 roku był zarówno piłkarzem Vasco da Gama, Flamengo jak i Botafogo. Zmiany klubów ryzykowne, ale to jeszcze nie wszystko. Amarildo grał również dla Fiorentiny, AS Roma i AC Milan. I mimo że w każdym zespole był jednym z najlepszych napastników w klubie, kibice nie byli w stanie wybaczyć mu kolejnych zdrad.
Ostatnim słynnym zawodnikiem, który był idolem brazylijskich kibiców reprezentacyjnych, a niekoniecznie klubowych był Dunga. Wielokrotny kapitan Canarinhos grał we wszystkich najmocniejszych klubach w kraju kawy. Kibice nie byli zachwyceni takim stanem rzeczy i głośno wyrażali swoje niezadowolenie. W końcu nie dość, że tracili jednego z najlepszych swoich piłkarzy, to jeszcze wybitny defensywny pomocnik odchodził do któregoś z odwiecznych rywali klubu. W reprezentacji Dunga był jednak uwielbiany. Zagrał w 91 meczach w kadrze i poprowadził Canarinhos do dwóch medali mistrzostw świata. Tych najcenniejszych. Najpierw do złota w USA, a cztery lata później do srebrnego medalu we Francji.
Na koniec wizyty w Ameryce Południowej przenosimy się do Urugwaju. Tam identyczną drogę jak swojego czasu Diego Maradona, przechodzi dziś Luis Suarez. Kochany przez swoich, znienawidzony przez obcych. Genialny piłkarz, ale i oszust. Podziwiany przez kibiców w Ameryce Południowej, a przede wszystkim w Urugwaju, ale również wygwizdywany przez tysiące fanów na całym świecie. Człowiek o dwóch twarzach. Taki, który kompletnie nie pasuje do drużyny Barcelony z którą właśnie podpisał kontrakt. Ma swój świat, swoje kredki i trudny charakter. W Katalonii tacy zawodnicy są odrzucani. I tak prędzej czy później będzie z Suarezem. Tak samo jak kilka lat temu z Ibrahimoviciem.
Pora na Afrykę. Na początek Liberia i kariera George'a Weah. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii Afryki zasłynął kapitalną skutecznością, nieprzeciętnym talentem, ale i pogonią za pucharami. Wiązało się to z nienawiścią kibiców poprzednich klubów do napastnika i obelgami rzucanymi w jego kierunku. Takie piekło snajper przeżył dwukrotnie. Najpierw w Monaco, z którego odszedł do PSG, a podobnego przywitania mógł spodziewać się także Londynie, gdy zamienił Chelsea na Manchester City. Przy tym stał się legendą i jako pierwszy zawodnik pochodzący z Afryki otrzymał Złotą Piłkę. W Afryce kochany, na wielu stadionach świata wygwizdywany.
Podobny rollercoaster w trakcie swojej kariery przeszedł Samuel Eto'o. Kameruński piłkarz przez trzy lata związany był z Realem Madryt, a po udanej przygodzie w Mallorce podpisał kontrakt z Barceloną. Kibice natychmiast oszaleli z wściekłości. Eto'o był obiektem drwin i agresji fanów „Królewskich”. Bramkostrzelnego napastnika pokochała jednak cała reszta świata. W Kamerunie stał się człowiekiem instytucją. Zagrał w 118 meczach kadry, w których strzelił 56 goli i rozsławiał imię narodu. W 2000 roku został też mistrzem olimpijskim.
Ostatnim godnym uwagi zawodnikiem idealnie pasującym do naszego zestawienia jest Taribo West. Mistrz olimpijski z 1996 roku był bohaterem bezpośredniego transferu między lokalnymi rywalami we Włoszech. W 1999 roku po dwóch latach gry dla Interu przeniósł się do obozu wroga – Milanu. Nigeryjski renegat ku uciesze fanów nie poradził sobie w drużynie Rossoneri, gdzie zagrał w zaledwie czterech spotkaniach. Boczny obrońca był jednak bardzo ceniony w swojej ojczyźnie. W reprezentacji zagrał w 42 meczach i stał się ulubieńcem kibiców.

8 komentarzy:

  1. Zgadzam sie co do Suareza. To nie aniołek, ani tym bardziej robot. Niestety tacy dzis graja w Barcelonie. Nie widze jego przyszlosci w Katalonii pozytywnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Batigol wygladal jak Jezus i strzelal jak Jezus. To byl moj idol z dziecinstwa i nie interesowalo mnie gdzie gral

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś to byli zawodnicy. Prawidziwi liderzy. Argentyna miala taka pake w latach 90 i nic nie wygrala. Lepsza niz Hiszpania 2008-2010

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, lepszy sklad niz dzisiejszej Argentny

      Usuń
  4. Przypomniec warto rowniez Ariela Ortege. Nieboski nastepca maradony swego czasu. Na ms 1998 był jednym z najlepszych pilkarzy, robił z pilką i rywalami co chciał. jednak na arenie klubowej nie zrobił wielkiej kariery a po ms 02 na ktorych zawiodł kompletnie zniknął. Niemniej był to pilkarz pokroju dzisiejszego Messi.

    OdpowiedzUsuń
  5. George Weah wychowywał się w biedzie w slumsach Monrovii. Należy do grupy etnicznej Kru, wywodzącej się z południowo-wschodniej części kraju. Wychowywała go głównie babcia, jako że głównym zajęciem rodziców było zapewnienie pożywienia dla całej rodziny. Weah, po ukończeniu szkoły podstawowej i liceum, rozpoczął pracę na stanowisku technika telekomunikacji. Cały czas grał także w piłkę, która od najmłodszych lat była jego największą miłością. Uwielbiałem jego szybkośc i sposob poruszania sie po boisku. Pozniej byl Eto'o ale moj idol sie nie zmienil

    OdpowiedzUsuń
  6. Piłkarzem nie każdy może zostać a ryzyko zawodowej jest jak praca w policji. Piłkarz może grać średnio 15 lat pod warunkiem że nie odnosi poważnych kontuzji i zaczął grać jako nastolatek. A jeśli chodzi zmiany klubów to nie zapomnijmy że nie którzy piłkarze mogą mieć też marzenia by grać w innym klubie niż są obecnie. Nieraz trzeba grać w kilku klubach by pokazać ze niezależnie gdzie się jest to jest się wartościowym piłkarzem. Nie obchodzi mię że Lewandowski zmienił klub może był powód że chciał zmienić klub w końcu w poprzednim zespole źle mu się nie grało. A co do zarobków to faktycznie niektórzy piłkarze trochę za dużo zarabiają a zwłaszcza co nie które super gwiazdy gdzie za jeden sezon zarobi tyle co by mi starczyło spokojnie na 200 lat.

    OdpowiedzUsuń
  7. To straszne ale tak to już jest z pseudokibicami (przecież prawdziwi kibice powinni rozumieć to że piłkarze zmieniają pracodawców). Chociaż popieram jedno- nie powinno się zmieniać klubu na największego rywala, bo to troszkę nie fair dla kibiców.

    OdpowiedzUsuń