facebook

wtorek, 1 lipca 2014

Serca zdobyte. Koniec pięknego Raisu Lwów Pustyni

 
Algieria za burtą mundialu. W meczu o ćwierćfinał oczekiwaliśmy wielkiego spektaklu, niezapomnianego spotkania i stało się . W tym meczu było wszystko. Gole, niezwykłe tempo, walka i wielkie emocje. Burza braw należy się Afrykanom. Za ambicję, determinację i nieustępliwość. Przegrać też trzeba umieć. I to z taką klasą. Postawić się przyszłym mistrzom świata, to nie byle co. Słowa uznania i oklaski. Chapeau bas.

Najlepsza drużyna Afryki tego mundialu przegrała wczoraj z Niemcami, ale zdobyła coś o wiele ważniejszego. Serca kibiców. Od pierwszego meczu Algierczycy tonowali napięcie, ale fani nie mieli wątpliwości komu będą kibicować podczas meczów grupy G. Feighouli i spółka od inauguracyjnego spotkania imponowali szybkością, przygotowaniem fizycznym i zawziętością. A do tego grali ofensywnie. Bez względu na klasę przeciwnika.


"Lisy Pustyni" nie zaczęły jednak tego turnieju najlepiej. Mimo dobrej gry i heroicznej walki ulegli Belgom w końcówce spotkania. Po tym meczu krytykowano drużynę "Czerwonych Diabłów", a mało kto widział drugą stronę medalu. Algieria zagrała naprawdę niezłe zawody, pokazała świetne przygotowanie do mundialu, a jej gra mogła się podobać. 

Afrykanom bardzo pomógł terminarz. W drugiej kolejce grupy G spotkali się z najsłabszą drużyną mistrzostw świata w Brazylii - Koreą Południową. A na pewno z najgorszą obroną tego turnieju. Wszystko poszło zgodnie z planem. Czyli szybko, łatwo i przyjemnie. Wysokie zwycięstwo Algierczyków dodało im wiatru w żagle, a kibicom coraz bardziej imponowała gra zespołowa i rodzinna atmosfera w zespole z Afryki. 

"Lwy Pustyni" jak ich sam nazwałem (bardziej na pewno niż lisy) przede wszystkim były drużyną. Razem atakowały i razem się broniły. Na boisku rządziła domena: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Algierczycy walczyli na śmierć i życie. O każdą piłkę, o każdy metr boiska, o swoją przyszłość. Na boisku byli wojownikami, doskonale wykonującymi polecenia swojego generała Vahida Halihodzicia. Fani przed meczem z Rosją nie mieli wątpliwości komu będą kibicować. Po raz pierwszy od dawna Europa nie była za Europą, a za Afryką. 


Osiągnięcie historycznego sukcesu czyli wyjścia z grupy nie przyszło Algierii łatwo. Już po sześciu minutach Rosjanie wyszli na prowadzenie. Paradoksalnie szybko strzelony gol stał się przekleństwem Sbornej. Zadowoleni z wyniku piłkarze Fabio Capello cofnęli się na własną połowę i atakowali już tylko sporadycznie. Algierczycy momentami spychali ich do głębokiej defensywy, ale swojej przewagi nie potrafili udokumentować golem. Atakowali z pasją, determinacją i zachwycali techniką. Kibice na całym świecie byli za Algierią, a na trybunach nawet Brazylijczycy śpiewali piosenki podnoszące na duchu afrykański zespół. W końcu fanów swoim trafieniem ucieszył Slimani, co w końcowym rozrachunku dało Algierii wymarzony i pierwszy w historii awans do najlepszej szesnastki mistrzostw świata.

Wczoraj w meczu z Niemcami Algieria znów zachwyciła. Grała otwarty futbol, bez najmniejszego respectu dla przeciwnika. W pierwszej połowie spotkania Niemcy nie stracili gola tylko dzięki Neuerowi, który był bramkarzem, ostatnim obrońcą i libero.Wyglądali na wyjątkowo zagubionych i zaskoczonych. Afrykanom zabrakło jednak zimnej krwi pod bramką przeciwnika. 

W drugiej połowie Neuer znów błyszczał. Najpierw zatrzymał Slimaniego, wybijając piłkę głową, a chwilę później poradził sobie ze strzałem Sophiane Feghouliego. Niestety dla Algierczyków w drugiej części gry Niemcy odzyskały wigor i zaczęły grać na swoim najwyższym poziomie, dzięki czemu byliśmy świadkami świetnego widowiska. Bohaterami regulaminowego czasu gry zostali bramkarze. Neuer i Rais dokonywali cudów we własnym polu karnym, co bez wątpienia było ozdobą całego spotkania. 

W dogrywce to jednak Niemcy strzelili decydujące bramki, choć Algieria znów zaimponowała doskonałym przygotowaniem kondycyjnym. Afrykanie odpadają z mundialu, choć gdyby trafili na innego przeciwnika zapewne zagraliby w ćwierćfinale. Po odpadnieciu Meksyku i Chile myśleliśmy, że nic nas już tak nie zaboli. Jednak porażka Algierii zabolała najbardziej.

Afrykanie to największy wygrany tego turnieju. Byli dzielni i heroiczni. Niesamowicie walczyli i podbili serca kibiców. Pomalowali świat na zielono, a żaden z zespołów mundialu nie zaskarbił sobie takiej sympatii fanów na całym świecie. Do tego wszystkiego Algieria znakomicie grała w piłkę i była doskonale przygotowana. Oglądaliśmy najbardziej zgrany team od wielu lat w futbolu. I za to należy wstać i bić brawo Algierii.

8 komentarzy:

  1. "Są rzeczy, które trzeba zrobić, i robi się je, ale nigdy o nich nie mówi. Nie próbuje się ich usprawiedliwić. Są nie do usprawiedliwienia. Po prostu się je robi. A potem się o nich zapomina." Cytat z ojca chrzestnego idealnie pasuje do wczorajszego meczu Niemców

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja bym chciał, żeby Polacy przegrywali w takim stylu z Niemcami jak Algierczycy. Nie miałbym wtedy do nich żalu. Ale to raczej niewykonalne. Ze szwabami dostaniemy baty w eliminacjach

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda Algierii, liczyłem, że wyeliminują naszych wrogów. Chciałem, żeby Rosja i Niemcy odpadły. A tak pewnie Neuer z kolegami zostaną mistrzami

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to był najlepszy mecz na tym mundialu. Brawo Algieria, czapki z głów

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałem zobaczyć ćwierćfinał Algieria - Francja i minę Zidane'a. Może by odśpiewał oba hymny?

    OdpowiedzUsuń
  6. czwane te lisy

    OdpowiedzUsuń
  7. Algierczycy pokazali prawdziwy charakter. Nie odpuścili Niemcom. Na Mistrzostwach Świata zaprezentowali się jak najlepiej potrafili. Brawo dla Algierczyków. Szkoda, że już ich nie zobaczymy w Brazylii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm it looks like your websie ()
    ate my first comment (it was extremely long) so I guess I'll just sum
    iit up what I submitted and say,I'm thlroughly enjoying your blog.
    I as well am an aspiring blog blogger but I'm still
    new to everything. Do you have any tips annd hints for novice blog writers?
    I'd definittely appreciate it.

    OdpowiedzUsuń