facebook

czwartek, 17 lipca 2014

Niestrawne ogórki. Legia zatruta przez amatorów!

Środa, szesnasty dzień lipca, godzina 20.45, stadion Legii, około 20 stopni Celsjusza, świetnie przygotowana murawa, początek fazy eliminacyjnej Ligi Mistrzów, mecz u siebie, z amatorami, przy wsparciu kilkunastu tysięcy wiernych kibiców, brzmi jak marzenie. Niestety nie dla wszystkich. Nie każdemu przecież chciałoby się biegać w takich warunkach za kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Nie mówiąc już o walce, determinacji czy strzelaniu goli. To co zobaczyliśmy w środę przy Ł3 to był po prostu kataklizm...
Zacząć należy od tego, że żaden z Legionistów przez całe spotkanie nie zagrał na poziomie zbliżonym do swojej optymalnej dyspozycji. Oprócz Saganowskiego nie widziałem też zawodnika, który walczyłby z powodzeniem z którymś z rywali. Zabrakło chęci, ambicji, biegania, a przede wszystkim jaj. Tej drużynie zdecydowanie brakuje jaj.

Legia nie ma zawodnika, który pociągnąłby zespół na tym etapie rozgrywek. Zawodnika, który by krzyknął, zmotywował, ale i poprowadził kolegów do boju na boisku. W przeciętnej formie nie jest ani jeden podstawowy zawodnik mistrza Polski. Każdy z nich jest w dyspozycji fatalnej. "Wojskowi" wyglądają jakby w ciągu tygodnia, w czasie dwóch meczów zostali wykastrowani. Najpierw przez Zawiszę, a potem przez Saint coś tam.
Co ciekawe, Zawisza to jedyny zespół od kilku miesięcy, który zwyciężył z Legią na jej stadionie, nie licząc oczywiście meczu sztuk walki kibiców z Jagiellonią. I już tydzień temu wyglądało to beznadziejnie. Niby grali zmiennicy, niby młodzi, ale forma podstawowych zawodników, bo i tacy tam ponoć biegali była tragiczna. Oczywiście, poza człowiekiem na którego można zawsze liczyć. Człowiekiem, który na jednej nodze grałby lepiej od większości naszych "wielkich talentów". Czyli Marka Saganowskiego.
Ale wróćmy do wczorajszej kompromitacji. Pomyślmy prosto, ale logicznie. Jak trener Legii Henning Berg, były piłkarz Manchesteru United i były menedżer Blackburn Rovers, ogólnie rzecz biorąc człowiek znający realia brytyjskie bardzo dobrze, może zgadzać się na granie górnymi piłkami na rosłych obrońców Irlandzkich? Jaki ma to sens? Czy piłkarze Legii myślą? Całkiem możliwe, że tak, ale o pieniądzach i dupach. A za myślenie na boisku im przecież nie płacą.
Po tym meczu słyszałem, że nie ma co się nad drużyną "Wojskowych" znęcac, bo przecież Berg przygotowuje zespół pod 4 rundę eliminacji Ligi Mistrzów, że chcę by mistrz Polski był w pełni gotowy dopiero na ostatnią część kwalifikacji. No tak, tylko do tej czwartej rundy trzeba awansować, co tak oczywiste wcale nie jest, a po takich meczach staje się nawet wątpliwe. Słyszałem też, że Saint coś tam to zespół, któremu nie można pozwolić grac swojej gry, bo są wtedy niebezpieczni. I że to właśnie dlatego warszawski klub przegrał, oj przepraszam zremisował. Panowie, Legia nie wygrała, bo zagrała koszmarnie, choć gra w tej sytuacji to słowo nadużycie.
Mistrzowie Polski w drodze do Ligi Mistrzów (nie śmiejcie się proszę) zatruli się już pierwszym daniem, a raczej kęsem. Nie jakimś wykwintnym, nie wyszukanym, a ogórkami. Ogórkami prosto z Irlandii, które przygotowywali amatorzy. Poziom naszego smaku nie jest chyba jeszcze gotowy na europejskie podróże z talerzem - piłką. Nie jest gotowy na Ligę Mistrzów.
W rewanżu chętnie zobaczyłbym skład rezerwowy. No może poza Kuciakiem, Saganowskim i Radoviciem. Każdy z nich jest piłkarzem, który jednym zagraniem może odmienić losy meczu, a w tym przypadku dwumeczu. I to bez względu na formę. Ciekaw jestem, jakby zagrała drużyna w pełni złożona z zawodników Akademii Legii. Albo najlepiej z kibiców.
Wstydu większego na pewno by nie było, a walką i determinacją pewnie nie daliby szans rywalom. Zamieniliby się miejscami z piłkarzami, którzy musieliby kupić bilet na mecz, by wejść na spotkanie ich fanów. Musieliby kibicować ludziom, którzy bez względu na wszystko są zawsze za nimi i ich dopingują. I może w końcu co niektórzy by poczuli, czym jest Legia Warszawa. I że to coś więcej niż klub.
W największym stopniu chodzi mi tu o obcokrajowców. Problem z zagranicznymi piłkarzami jest następujący: lojalnością i zaangażowaniem wobec klubu nigdy nie dorównają wychowankom. A więc za Pinto zdecydowanie wolałbym gościa z Akademii, czy innego Polaka. Lepszego lub gorszego, ale Polaka. Zdeterminowanego, walczącego i zostawiającego serce na boisku.
Absolutnie nie jestem zwolennikiem ściągania przeciętnych polskich piłkarzy, czy co najwyżej niezłych do Legii, ale już jak są to niech grają. Bo taki mecz jak ten wczorajszy "Wojskowi" powinni wysoko wygrać juniorami starszymi, a nie zremisować pierwsza drużyną w katastrofalny sposób.
Legia w końcu gra jak Brazylia. Szkoda tylko, że w najgorszym okresie w historii tej reprezentacji. Gościnnie dla przeciwników, bez ładu i składu, ale wciąż tak jak Canarinhos wierzy w lepsze jutro, niestety chyba nieco utopijne jutro. Szkoda mi tylko kibiców, którzy za takie upokorzenie (choć inne słowo nasuwa się na myśl) muszą płacić. A płacić to po takich meczach powinni zawodnicy fanom, a nie odwrotnie. Ale wtedy to chyba nawet legioniści by zbankrutowali...

11 komentarzy:

  1. koszmar słabeusza, co w tym dziwnego?

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo przeciętny mecz saint patricks, ale nie potrafila ich rozniesc przynajmniej 3-0. Nie obchodzi mnie, na ktora runde Legia ma byc gotowa. Wczoraj sie skompromitowali

    OdpowiedzUsuń
  3. Urban za słaby, dziś w Osasunie. Berg wyśmiewany w Europie, miał wprowadzic Legię do LM. Wszystko jeszcze możliwe, ale nie z taką grą. Legia musi grac jak w rundzie wiosennej, zeby o cokolwiek powalczyc

    OdpowiedzUsuń
  4. wydaje się, że oglądanie dyscypliny, którą uprawiają nasi piłkarze (nie mylić z piłką nożną w wydaniu innych nacji) jest marnotrawieniem czasu i powinno być zadawane jako pokuta za grzechy

    OdpowiedzUsuń
  5. No, skończyły się mistrzostwa, czas wrócić na ziemię. A w naszym przypadku raczej na dno :) tylko błagam, nie pompujcie już żadnych balonów, bo to aż śmieszne. Tak jest co roku

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile Polska piłka będzie się jeszcze błaźnić jak by na to nie patrzeć cofamy się co rok tylko patrzeć jak następnym razem San Marino wygrywa z nami co najmniej trzema bramkami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy wygrywasz czy nie, ja Legio kocham Cie! Wierni po zwycięstwie, dumni o porażce. Będzie tylko lepiej

    OdpowiedzUsuń
  8. Trudno wymagać od legionistów myślenia skoro przeciętny poziom intelektualny drużyny osiąga IQ Koseckiego.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Trudno wymagać od legionistów myślenia skoro przeciętny poziom intelektualny drużyny osiąga IQ Koseckiego." Kolega chyba też coś kopie bo coś składnia mu szwankuje.

    OdpowiedzUsuń