facebook

czwartek, 11 września 2014

Kamerun podnosi się z kolan, a Egipt wciąż nie potrafi wstać - ruszyły eliminacje PNA 2015



Po dwóch meczach teoretycznie jeszcze wszyscy pozostają w grze o udział w finałach Pucharu Narodów Afryki 2015. W praktyce jednak niektórzy w ostatnich dniach zapewnili sobie komfort przed ewentualną wpadką w następnych meczach, a inni przystąpią do nich z nożem na gardle.

Jako, że polskich akcentów z reguły w Afryce nie ma zbyt wiele, to zatrudnienie Henryka Kasperczaka w reprezentacji Mali zapewne ucieszyło większość fanów afrykańskiej piłki nad Wisłą. Podopieczni polskiego szkoleniowca eliminacje rozpoczęli jednak co najwyżej poprawnie. W pierwszym meczu Malijczycy ograli Malawi, a w drugim ulegli na wyjeździe Algierii, wykonując tym samym plan minimum. Styl gry podopiecznych Kasperczaka pozostawia jednak wiele do życzenia i ewentualna wpadka może skomplikować ich sytuację.

Na faworyta do wygrania grupy wyrośli z kolei Algierczycy, którzy udowodnili, że i bez Vahida Halilhodzicia mogą grać dobry i poukładany futbol. Trudno jednak wychwalać za to Christiana Gourcuffa, gdyż Francuz bazuje na drużynie zbudowanej przez jego poprzednika. Nie mniej komplet punktów w dwóch pierwszych meczach pozwala fanom „Lisów Pustyni” być spokojnym o los swojej reprezentacji.

Takiego komfortu nie mają za to fani Nigerii. Szargana licznymi problemami poza sportowymi reprezentacja tego kraju nie była nawet pewna, czy będzie mogła dokończyć eliminacje. Ostatecznie FIFA odstąpiła od karania „Super Orłów”, jednak całe to zamieszanie przełożyło się bardzo negatywnie na wyniki tej drużyny – porażka u siebie z Kongiem oraz bezbramkowy remis w Republice Południowej Afryki.

Nie tylko jednak Nigeria jest niespodzianką grupy A. Do tych negatywnych należy zaliczyć również Sudan, który nie ma na swoim koncie jeszcze ani jednego punktu, a do pozytywnych Kongo, które po dwóch zwycięstwach przewodzi całej stawce. Na drugim miejscu znajduje się za to największa niewiadoma tej grupy – RPA. „Bafana Bafana” od lat prezentują futbol bardzo przeciętny, a momentami wręcz słaby, co najlepiej obrazuje fakt braku awansu na jakąkolwiek imprezę od 2008 roku. Zatrudnienie Ephraima Mashaby, który mimo 64 lat na karku nie może pochwalić się zbyt bogatym CV(przez większość kariery pracował z młodzieżówkami RPA oraz prowadził słabą reprezentację Suazi), nie wydawało się najlepszą decyzją, jednak trenera rozlicza się za wyniki, a te jak na razie są bardzo dobre.

Bez zmian na stanowisku selekcjonera obyło się za to w Burkina Faso. Półtora roku temu Paul Put wywalczył z „Ogierami” wicemistrzostwo Afryki. Wynik ten był sporą niespodzianką, jednak świetna postawa w trwających eliminacjach(komplet punktów, pięć strzelonych i zero straconych bramek) potwierdza, że Belg stworzył dobry zespół, który powinien przejść eliminacje jak burza.

Zgoła odmienne nastroje panują u grupowych rywali z Angoli. Zatrudniony na początku roku Romeu Filemón nie cieszył się zbyt wielkim poparciem miejscowych kibiców, a po dwóch porażkach krytyka w angolańskich mediach tylko się nasiliła. Następne mecze Angola będzie rozgrywać z nożem na gardle i kolejna strata punktów będzie prawdopodobnie skutkować pierwszym od 2004 roku brakiem awansu na mistrzostwa kontynentu.

Kiedy Kamerun kompromitował się w Brazylii widać było, że problem tej drużyny zaczyna się w szatni(konflikty o premie, strajki, bójki na boisku), a jego głównym źródłem był Samuel Eto’o, który chciał ustawiać kadrę po swojemu. Były gracz m.in. FC Barcelony i Chelsea po mundialu po raz trzeci, ale tym razem chyba definitywnie, zrezygnował z gry w reprezentacji. Walter Finke postanowił więc odmłodzić kadrę, a fenomenalne efekty było widać już w pierwszych dwóch meczach. Najpierw „Nieposkromione Lwy” wygrały 2-0 w Demokratycznej Republice Konga, a następnie rozbiły u siebie w pięknym stylu Wybrzeże Kości Słoniowej 4-1. Kamerun gra futbol niezwykle ofensywny, a odkryciem eliminacji zostanie prawdopodobnie Clinton N’Jie. 21-latek w kadrze zaczął grać dopiero w tych eliminacjach, ale już może pochwalić się trzema strzelonymi golami na koncie.

Takiej metamorfozy w Wybrzeżu Kości Słoniowej nie dokonał Herve Renard. Francuz, który w 2012 roku świętował z Zambią mistrzostwo kontynentu jest, jak na razie, kolejnym szkoleniowcem, który nie potrafi przełożyć potencjału kadrowego „Słoni” na dobrą grę i wyniki. Renard wydaje się jednak być odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu i z oceną jego pracy należy się jeszcze wstrzymać.

Zdecydowanie większy materiał do oceny mamy w przypadku Jamesa Kwesiego Appiaha. Od kiedy Ghańczyk objął kadrę swojego kraju, gra ona widowiskowo dla oka, ale nie przekłada się to na wyniki, czego dowód widzieliśmy podczas tegorocznego mundialu. Appiah otrzymał więc kolejną szansę, ale jak do tej pory zamiast progresu mamy regres. Najpierw Ghana po bardzo słabym meczu zremisowała u siebie z Ugandą, a następnie szczęśliwie wygrała 3-2 z Togo.

Największą niespodzianką grupy jest jednak Uganda, które do remisu w Ghanie dorzuciła zwycięstwo z Gwineą i jest liderem grupy. Przed Ugandyjczykami otworzyła się więc wielka szansa na pierwszy występ w finałach Pucharu Narodów Afryki od 1978 roku.

Uganda chce wrócić do czołówki, a Republika Zielonego Przylądka chce w niej pozostać i wszystko wskazuje na to, że zobaczymy „Niebieskie Rekiny” również w Maroku. Najpierw podopieczni Ruiego Aguasa pewnie pokonali na wyjeździe Niger, a nie jest to łatwa sztuka, bo bez punktów z tego terenu w ostatnich latach wracały m.in. Egipt, RPA i Gwinea. Do tego dorzucili zwycięstwo z teoretycznie najgroźniejszym rywalem – Zambią - i po dwóch kolejkach Republika Zielonego Przylądka ma aż cztery punkty przewagi nad drugim Mozambikiem.

O powrót do piłkarskiej elity w Afryce walczą również Egipcjanie, jednak na dzień dzisiejszy jest to zespół po prostu słaby – bez monolitu i indywidualności. Podopieczni Shawky’ego Ghariba najpierw przegrali z Senegalem, a następnie ulegli u siebie Tunezji. Teoretycznie szanse na awans wciąż są, jednak wszystko wskazuje na to, że po trzech mistrzostwach Afryki w Maroku po raz trzeci nie zobaczymy „Faraonów” w finałach Pucharu Narodów Afryki.


Pierwsze dwa mecze odpowiedziały nam na kilka pytań, ale postawiły kolejne. Na odpowiedzi nie przyjdzie nam jednak długo czekać, bo następne spotkania w ramach eliminacji Pucharu Narodów Afryki zostaną rozegrane już w październiku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz