facebook

czwartek, 3 lipca 2014

"Deyna" - Stefan Szczepłek



 "Deyna" to wspaniale opisana historia jednego z najwybitniejszych reżyserów gry w dziejach futbolu. Stefan Szczepłek, specjalista od Kazina, z fotograficzną precyzją opisuje legendę wspaniałego pomocnika. Książka to nie tylko dzieło związane z futbolem. "Deyna" to opowieść o trudnych czasach komunistycznej Polski, zmianach społeczno - politycznych zachodzących w naszym kraju i bezkompromisowej uległości wobec państwa.

Kazimierz Deyna pochodził z biednej, wielodzietnej rodziny. Miał dziewięcioro rodzeństwa. Jako młody chłopak uwielbiał sport. Od najmłodszych lat wyróżniał się wyjątkowym talentem. Grał w szczypiorniaka, ping ponga, uprawiał skok wzwyż. Jego konikiem była jednak od zawsze piłka nożna. I to jej poświęcił całe życie.

Tym, który jako pierwszy zauważył nieprzeciętny talent Kazika był Henryk Piotrowski, który objął Deynę troskliwą opieką i zainteresował się młodzianem. Kariera nastolatka rozwinęła się dzięki... ulewie. Kiedy działacze Lechii przyjechali oglądać utalentowanego pomocnika nie zastali nikogo na treningu z powodu burzy. Tak rozpoczęła się wojna o sprowadzenie Deyny. Największe zainteresowanie wykazywały kluby z Trójmiasta: Arka i Lechia.

Po ogromnym zamieszaniu i dyskwalifikacji młody Kazik został jednak w Starogardzie, co zaowocowało regularnymi powołaniami do reprezentacji Polski juniorów. Kolejnym klubem Deyny został ŁKS, w którym z powodu dyskwalifikacji zagrał tylko jedno spotkanie. Następnie trafił do Legii, gdzie stał się legendą warszawskiego klubu. W stolicy Kaka asystował, strzelał i poprowadził "Wojskowych" nie tylko do sukcesów w Polsce, ale i w Europie.

Był też rozgrywającym kadry olimpijskiej 1972, z którą zdobył złoty medal i został królem strzelców całego turnieju. Kibice byli oczarowani nową gwiazdą światowego futbolu. Dziennikarze zachwyceni, choć tak samo bardzo zaskoczeni.  Deyna zdobywał piłkarski świat. Dwa lata później dowodził już pierwszą reprezentacją, z którą osiągnął podium mistrzostw świata, a sam został wybrany trzecim najlepszym piłkarzem świata. Wtedy też otrzymał przydomek "Generał". 

Po mundialu w Niemczech zainteresowanie Deyną niezwykle wzrosło. Biły się o niego największe kluby na świecie m.in. Real Madryt, ale z różnych względów pozostał w Legii, stając się ikoną klubu. Kibice "Wojskowych" byli wniebowzięci i bez końca śpiewali: "Deyna Kazimierz, nie rusz Kazika bo zginiesz". Odnosiło się to też do kibiców reprezentacji, z całego kraju, którzy podczas meczów kadry mimo fantastycznej gry, goli i asyst wygwizdywali Generała. Tylko dla tego, że grał w Legii. A właściwie w Centralnym Wojskowym Klubie Sportowym. 

Świat i Warszawa szybko jednak pokochały Deynę, dzięki jego genialnej technice, sposobie poruszania się po boisku i temu, że gdziekolwiek grał był liderem. Wszyscy, którzy znali Kazika mówili, że miał dwie twarze. Tę na boisku czarodzieja, dobrego ducha zespołu, kreatora gry i tę prywatną. Czyli spokojnego człowieka, indywidualisty, introwertyka, który potrafił przepadać jak kamień w wodę, na kilka dni bez słowa. 

Wszyscy byli jednak zgodni. Deyna był piłkarskim geniuszem.  "Rogale" i "kaczki"  stały się jego specjalnością, podziwianą przez kibiców na całym świecie. Kaka miał jeszcze jedną bardzo pozytywną i niesamowicie rzadką dziś cechę. Zawsze grał fair play. W ciągu całej swojej kariery dostał tylko jedną czerwoną kartkę, choć niektórzy twierdzą, że był to również objaw braku walki. Złośliwi zawsze się znajdą, choć w tej sytuacji mają trochę racji. 

Słynny przestrzelony karny na mistrzostwach świata w Argentynie w 1978 roku i bankructwo doprowadziły go niemal do ukrzyżowania przez polskich kibiców. W końcowych latach jego kariery, w Polsce pamiętane były feralne momenty jego gry, a zapominano o jego piłkarskim kunszcie. Poza Warszawą rzecz jasna, w której był zawsze uwielbiany, dzięki czemu dziś możemy podziwiać pomnik znakomitego pomocnika pod stadionem Legii. Pod koniec kariery Deyna trafił jeszcze do Manchesteru City, potem grał w USA, gdzie zginął w wypadku samochodowym. 

Książka Stefana Szczepłka to niewątpliwa laurka i ukłon w stronę pięknej historii zapisanej na kartach polskiego futbolu, ale i sportu. W stronę Kazimierza Deyny. Liczne ciekawostki, archiwalne zdjęcia i anegdoty dodają lekturze kolorytu. Kaka był przykładem typowego piłkarza. Niewykształconego, pochodzącego z biednej rodziny chłopaka, który pokochał futbol i nie potrafił bez niego żyć. Trafił też na ludzi, którzy odpowiednio pokierowali jego karierą, a przynajmniej na początku. Bezgranicznie ufał ludziom co doprowadziło go do finansowego bankructwa. 

Deyna nie był ideałem. Miał trudny charakter, niespecjalnie przejmował się uczuciami rodziny, wielokrotnie znikając bez słowa. Ten wątek Stefan Szczepłek w swojej książce zawiera, ale nie opisuje. Nie ocenia zachowania Kazina, ale opowiada pasjonujące anegdoty i smaczki z jego życia. "Deyna" to świetnie opisana historia wybitnego sportowca, widziana oczami jego przyjaciela. Tę historię trzeba poznać, tę książkę trzeba przeczytać. Zapraszamy do księgarni!



10 komentarzy:

  1. Pomogla ulewa, a potem przeszkodzila w 1974. Bo jak by Polska wygrala z RFN, Deyna bylby uznany najlepszym zawodnikiem na swiecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Deynę i Smudę rozbił psychicznie osobnik ze środowisk polonijnych Ted Miodonxxx, który ich okradł z oszczędności na jakiejś inwestycji, która rzekomo miała przynieść krocie. Chłopaki byli z PRL, nie znali pojęcia dywersyfikacja inwestycji, cy jak kto woli portfela inwestycyjnego. Gdyby dali mu połowę (czy 3/4), a połowę (czy 1/4) włożyli w jakieś obligacje ... Gdyby Deyna choć 1/4 zachował, może by go to uratowało. Zawsze mógłby wrócić do Polski, kupić mieszkanie i jeszcze na życie na lata by starczyło.
    Nie wiadomo, czy ten jego wypadek to nie było samobójstwo; pod wpływem impulsu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na madrego nie trafiło. I Smuda I Deyna to podobny poziom intelektualny. Książkę czytałem i naprawde wiele razy, czlowiek mysli, jaki ten Kaz byl glupi

      Usuń
  3. Kazika jesli chodzi o kunszt piłkarski szanowali wszyscy. Pele, Beckenbauer, Cruyff, ale nigdy nie uslyszalem, zeby ktos mowil, ze jest madry. Stracil wszystko na wlasne zyczenie.Przykra koncowka pieknej kariery

    OdpowiedzUsuń
  4. doswiadczony3 lipca 2014 21:33

    Witam. Pamiętam dwa zagrania Deyny w meczach międzypaństwowych: w towarzyskim meczu z bardzo dobrymi Niemcami i w olimpijskim meczu finałowym z Węgrami. W tym pierwszym, na środku pola, zaatakowało go dwóch graczy niemieckich. A on swoim kółeczkiem tak ich zwiódł, że nie dotknąwszy piłki obaj zostali w miejscu, a on z piłką pobiegł dalej.W drugim meczu, przed polem karnym przestawiał sobie piłkę z miejsca na miejsce, aż wkręcił obrońców w ziemię. Po czym oddał strzał i było już 1:0 dla nas. A dziś co mamy? San Marino jest za mocne, jest mi wstyd. Dziękuje, dowidzenia

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybitny piłkarz. Po MŚ 74 chciał go kupić Real Madryt ale.... władza ludowa i wojskowa nie zezwoliła, takie to były czasy, nie to co dzisiaj byle jaki piłkarzyna za młodego wyjeżdża na zachód. W czasach futbolu , gdy grał Deyna to nie wiem czy na dzisejszych naszych kopaczy włodarze klubów zachodnich w ogóle zwracali by uwagę. Raczej nie zawracali by sobie głowy. Może Lewandowskim i 2 bramkarzami i to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Deyna i wszystko jasne! https://www.youtube.com/watch?v=4lX-MKe0uTw

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówili na niego biały Pele. A ja powiem inaczej, po swojemu. Kaka to był biało-czerwony Pele. Znakomity piłkarz, choc niesforny wyjatkowo. Tego mi zabraklo w tej ksiazce. Idealem to on nie byl na pewno, a ta ksiazka jak napisal to laurka. Nestety

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybitny zawodnik, historia polskiej piłki pisana złotymi zgłoskami. Niestety człowiek niezbyt mądry w prywatnym życiu. Postać w sumie tragiczna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Poznasz głupiego, po czynach jego - jak mawiała matka Forresta Gumpa

    OdpowiedzUsuń