facebook

wtorek, 27 maja 2014

Open. Autobiografia tenisisty


"Open" to pasjonująca historia legendarnego tenisisty, który przez lata uchodził za wzór dla młodych adeptów sportu. Idol kibiców w swojej autobiografii pokazuje zupełnie inne oblicze od tego kreowanego przez media. Wystarczy powiedzieć, że hymnem tej znakomitej książki jest nienawiść Agassiego do tenisa. Nienawiść o której przez 20 lat gry Amerykanin nie mówił niemal nikomu. Ci, którzy usłyszeli takie wyznanie, nie wierzyli w słowa Ormianina, traktowali je jako żart, albo chwile słabości. Andre był jednak śmiertelnie poważny...

Książka rozpoczyna się od ostatniego meczu Agassiego, epilogu jego kariery i spotkaniu z Marcosem Baghdatisem na kortach US Open w 2006 roku. Wybitny tenisista opisuje stan swojego umysłu i ciała. Pisze o niekończącym się bólu kręgosłupa, katorżniczych treningach, cierpieniu spowodowanym latami na korcie. Opowiada o zmęczeniu, zarówno psychicznym jak i fizycznym. Mówi o wypaleniu zawodowym. Po kilku przeczytanych zdaniach czytelnik już wie, że to nie będzie zwykła autobiografia.

Lektura ma charakter bardzo osobisty, szczery i przejmujący. Ma formę spowiedzi. Z pasją i fotograficzną dokładnością Agassi opisuje zwariowanego i niezwykle wymagającego ojca. Ojca tyrana dla którego nie liczyło się nic więcej niż sukces jego potomka w tenisie. Ormianina, który zmuszał go do ciężkich treningów, gry w tenisa i złości. Ojca, który chciał zrobić z Andre maszynkę do wygrywania, robota, który nie popełnia błędów. Kogoś lepszego od Smoka, maszyny do podawania piłek, największego wroga z dzieciństwa Andre.

Młody Agassi jako ostatnia nadzieja rodziny na sukces w tenisie nie miał wyjścia. Musiał grać i wygrywać. Ten jasno nakreślony plan jego ojciec realizował od dzieciństwa syna.  Andre okazał się wyjątkowo utalentowanym dzieckiem i już jako kilkulatek pokonywał legendy tenisa. Tak trafił do Akademii  Bollettieriego, gdzie był tak dobry, że mógł uczęszczać za darmo do tej wspaniałej szkoły tenisa, ale i życia. Agassi wspomina ją jako obóz pracy, miejsce meczących treningów, ale i rozwoju. 

Jednak wymagania porywczego ojca doprowadziły go nie tylko do zwycięstw i wspaniałych triumfów, ale i stopniowo rozbijały jego psychikę. W głowie Agassiego była tak mocno zaszczepiona mentalność zwycięzcy, że nawet po zwycięskim Wimbledonie nie cieszył się w pełni, a martwił przegranym setem. Mimo sławy i bogactwa był zagubiony. W mediach był wzorem do naśladowania, idolem, a tak naprawdę robił to czego zawsze nienawidził. Czyli grał w tenisa.

Agassi opowiada o poszukiwaniu samego siebie, spokoju w życiu osobistym i sportowym. Wspomina groźny epizod z narkotykami, przyznaję się do błędów i porażek. Pisze o depresji, która niemal nie zrujnowała jego życia. Bez cienia skrępowania przypomina nieudane małżeństwo z aktorką Brooke Shields. Przyznaje się otwarcie do okłamywania ATP w związku z narkotykami w jego organizmie czy też nieszczerości w mediach.

W końcu, gdy wybitny tenisista opowiada o swoich przeżyciach swojemu przyjacielowi i trenerowi w jednej osobie, postanawia się zmienić. Znów ciężko pracuje, biega i trenuje. Z wielką czułością opisuje romantyczną miłość zwieńczoną ślubem ze świetną tenisistką Steffi Graf. Zmiana trenera, nastawienia i myślenia wprowadziły go znów na szczyt. Jego życie nagle przestało być walką autodestrukcji z perfekcjonizmem, a stało się radością. 

Agassi na dalszych kartach swojej historii nie opisuje już swoich błędów, a dostrzega pozytywne aspekty swojej gry i zachowania. Nie pisze o kolejnych wtopach na korcie, a zaczyna zauważać klasę przeciwników. Zmienia swoją mentalność o 180 stopni, a książka zaczyna mieć formę wesołej opowieści szczęśliwego człowieka. Z dumą opowiada o swojej działalności charytatywnej wspierającej kształcenie dzieci z trudnych środowisk, której jest założycielem i nieustępliwym opiekunem.

Życie Agassiego to prawdziwy rollercoaster. Amerykanin pochodzenia Ormiańskiego przeszedł drogę od bohatera do zera i z powrotem. Jego książka przez wielu została uznana za skandaliczną, a jest po prostu szczera. Agassi wyspowiadał się przed całym światem, nie bez żalu krzycząc "kłamałem!". Kłamałem kibiców, działaczy, organizatorów, federację, dziennikarzy. Kłamałem samego siebie. Kłamałem wszystkich, ale żałuję. 

Książka Andre szybko została bestsellerem. Ludzie pokochali ją za nieskrępowaną szczerość, prawdziwość. Agassi pokazuje ludzkie oblicze, piszę o tym, że nikt nie jest idealny, a nawet najwięksi sportowcy mają problemy i wady. Czy jednak po tej spowiedzi można uznać Agassiego za oszusta? Dlaczego czytelnik tak dobrze rozumie autora? Dlaczego ta lektura jest tak inspirująca? Dlaczego pochłania bez reszty? Przekonajcie się sami. Must be the read!


11 komentarzy:

  1. Wspaniały sportowiec, który przeżył mnóstwo rozterek. Miał odwagę to opisać i chwała mu za to. Doskonała książka, najlepsza jaką miałem okazję przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowita, opowieść czytając tę książkę, poznałem prawdziwe oblicze Agassiego. Myślałem, że to chłopak z dobrej rodziny, że nigdy na nic mu nie brakowało grał sobie w tenisa od dziecka, był szczęśliwy. Nic bardziej mylnego, on nigdy nie chciał uczestniczyć w tym sporcie. Dzieciństwo było dla niego strasznie ciężkie ojciec narcystyczny tyran. Nie miał jakiejkolwiek wolności. Nic. Zero

    OdpowiedzUsuń
  3. Agassi dziś byłby zapewne najwybitniejszym tenisistą w historii, gdyby nie Pete Sampras. Najpierw jego kumpel, potem wielki rywal, a dziś wróg. Andre trafił na złe czasy. Dziś wygrywałby absolutnie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepszy technicznie tenisista wszech czasów. Zawsze mu kibicowałem, ale zdziwiłem się jakie przechodziłem mordęgi. Powieść świetnie opisana i porywająca. Fajna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Można napisać dobrą recenzję bez cytatów? Autor tekstu pokazuje, że można. Apropos cytatów mi najbardziej przypadły do gustu, te 2 (pisze z pamięci) "Przypominam sobie, jak wąski jest margines błędu na korcie tenisowym, jak niewielka przestrzeń dzieli wielkość od przeciętności, sławę od anonimowości, szczęście od rozpaczy." I drugi "całe życie nienawidziłem tenisa, tych ciężkich treningów i męczarni, ale pewnego dnia uświadomiłem sobie, że nic innego nie potrafię w życiu robić. A w tym jestem mistrzem".

    OdpowiedzUsuń
  6. Agassi był prawdziwym artystą tenisa. Niezwykle wrażliwym i emocjonalnym. Jak artysta nawet najlepszy miał manię zwycięstw. Nie umiał przegrywać. Mało brakowało a odwrocilo to by sie do gory nogami. Na szczescie zostal uratowany

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze pasjonowałem sie ich pojedynkami Samprasa z Agassim i zawsze byłem za Ormianinem. Po prostu lubiłem go jako człowieka. Pete'a trzeba doceniać, to fantastyczny gracz, ale jako człowieka wole Agassiego. Po latach miał‚ odwagę przyznać się do tego i owego,Posypały się na niego gromy, ale prawdziwi kibice go zrozumieli. Sampras obraził się po tej książce na Andre, bo ten napisał kilka słów prawdy o swoim rywalu. Wcale nie druzgocących, ale jednak. Dlatego bardziej szanuje Agassiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarywałem nocki, żeby oglądać ich mecze...przez co miałem kila poprawek na studiach :) Świetni tenisiści, Sampras fantastyczny serwis i wolej, urodzony do gry na trawie, Agassi jeden z najlepszych returnów w historii tenisa, facet, który wygrał olimpiadę i WS na wszystkich nawierzchniach, granie z nim z głębi kortu było samobójstwem. Dziś Federer i Nadal - ich mecze mają w sobie niby podobną magię, ale to już nie to...

      Usuń
  8. w tamtych czasach amerykański tenis miał 4 osobistości , których pochodzenie wywodziło się z państw jakże dalekich od USA : Andre Agassi - Irańczyk (Pers) , Jim Courier - Irlandczyk , Michael Chang - Chińczyk , Pet Sampras - Grek

    OdpowiedzUsuń
  9. Nikt tego nie zrobił to ja przytoczę CV Agassiego. AA to wspaniały tenisista (grał zawodowo w latach 1986–2006). Kilkakrotnie klasyfikowany był na pierwszym miejscu rankingu tenisistów ATP, wygrał osiem turniejów wielkoszlemowych i jest siódmym zawodnikiem wszech czasów oraz jedynym tenisistą, który zdobył Złotego Szlema – wszystkie cztery tytuły wielkoszlemowe plus złoty medal olimpijski (Atlanta 1996). W założonej przez siebie Fundacji Charytatywnej zebrał ponad 90 milionów dolarów na kształcenie dzieci z trudnych środowisk w rodzinnym Las Vegas. Obecnie mieszka w tym mieście z żoną Stefanie Graf i dwójką dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super opowieść fantastycznego sportowca. Bez czarowania i kłamstw. Dobrze się czyta, zapomina się o bożym świecie.

    OdpowiedzUsuń