facebook

czwartek, 29 maja 2014

Marcin Rosłoń. Mowa trawa. Słownik piłkarskiej polszczyzny

     

Były piłkarz Legii Warszawa, a dziś jeden z najlepszych komentatorów w Polsce, specjalista od Premier League, jakiś czas temu wydał książkę. "Mowa trawa" czyli słownik piłkarskiej polszczyzny okazał się strzałem w dziesiątkę. Książka otwiera czytelnikowi drzwi do piłkarskiej szatni. Pokazuje jej kulisy, zasady i rytuały. Przedstawia reguły rządzące tym specyficznym miejscem. 

"Mowa trawa" to sentymentalna podróż do dzieciństwa. Powrót do czasów zdartych kolan, (nie)zapomnianych podwórkowych rywalizacji i hektolitrów potu wylanych na piłkarskim boisku. Bo takie słowa jak "dzień dobry", "biedronka" czy "ciacho/miód/malina" w świecie futbolu zyskują nowe znaczenie. Są bardzo dobrze znane dla każdego, kto kopał piłkę kiedy, gdzie i jak się tylko dało. 

Jednak nawet prawdziwych koneser futbolu może mieć problem z odgadnięciem całego piłkarskiego alfabetu. Na szczęście Marcin Rosłoń bardzo dokładnie opisuje genezę każdego słowa lub wyrażenia. Do tego ma lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się z dużą swobodą. Szybko, łatwo i przyjemnie. Autor zwraca się do nas jak do kolegów z piłkarskiej szatni, czyli na luzie. 

To wszystko sprawia, że lektura zajmie nam co najwyżej dwa popołudnia. I to tylko dlatego, że nie chcieliśmy przeczytać całości jednym tchem. Poza lekkim piórem największym atutem tej książki jest powszechność. Dzięki rozbudowanym i szczegółowym opisom piłkarski słowniczek nie zamyka się tylko dla  fanów futbolu. Wręcz odwrotnie.

Książkę można spokojnie polecić i pani Jadzi z monopolowego i panu Januszowi z Narodowego i byłemu piłkarzowi (byłemu, bo jak wiemy zawodnicy w czasie kariery za książkami nie przepadają). Każdy z nich będzie zadowolony, bo mimo, że jest to słowniczek piłkarskiej polszczyzny nie jest to tylko lektura o futbolu. Autor dokładnie opisuje pewną ciekawą zbiorowość, specyficzne miejsce, a przy tym robi to w sposób zabawny.

Przeciętnego czytelnika nie znającego się na futbolu czeka pasjonująca podróż w nieznane. Podróż z poczuciem humoru, z uśmiechem na twarzy i prowadzoną przez wesołego kierowcę. Kolorytu i jakości lekturze dodają doskonałe ilustracje. Moim zdaniem "Mowa trawa" to idealne dzieło literackie dla młodych adeptów futbolu. To przede wszystkim, ale każdy czytelnik bez wątpienia znajdzie coś dla siebie. 

Słownik piłkarskiej polszczyzny to wzorowo napisany alfabet futbolowej szatni. Nie doszukałem się w nim błędów, ale mówiąc szczerze nie szukałem. Książka pochłonęła mnie bez reszty. Przeczytałem jednym tchem, oczami wyobraźni przypominałem sobie moje pierwsze kroki na piłkarskim boisku, a przy tym uśmiałem się do rozpuku. 

Czego chcieć więcej? Panie Marcinie, czekam z niecierpliwością na część drugą. A konkretnie na słownik piłkarskiej łaciny. 


6 komentarzy:

  1. Książka znakomita, wypełniona anegdotami. Trochę w Polsce niedoceniana, choć w sumie ciężko powiedzieć czemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z niewielu piłkarzy wykształconych.Fajna, przyjemna lektura bardziej przeznaczona dla dzieciaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym się nie zgodził. Książka przeznaczona jest dla wszystkich, tak jak jest napisane w tekście. I dla dzieci i dorosłych. I dla kibiców i dla pikników. I dla ludzi nie związanych z futbolem

      Usuń
  3. "Mowa trawa" w prosty i anegdotyczny sposób ujawnia kulisy piłkarskiego slangu. Polecam każdemu, szczególnie jest to fajny pomysł na prezent.Czekam na kolejne książki Pana Maricna

    OdpowiedzUsuń
  4. Autorski, a raczej komentatorski słownik piłkarskiej polszczyzny ilustrowany nie tylko sypanymi jak z rękawa anegdotami, powiedzonkami i cytatami wprost z szatni i stadionu, ale też humorystycznymi rysunkami, które dodają książce kolorytu. Dużo śmiechu i dobrej zabawy. Polecam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydawnictwo bukowy las i wszystko jasne. Najlepsze książki wydają właśnie oni. Choćby Agassiego, najczęściej sportowe, szacun,

    OdpowiedzUsuń