facebook

poniedziałek, 26 maja 2014

3 z plusem 3 z minusem: podsumowanie sezonu - Polska

                                     

                     
  NA PLUS 

          
          
Legia Warszawa została bezapelacyjnym Mistrzem Polski 2014. Zespół Henninga Berga obronił tytuł wywalczony w ubiegłym sezonie - stało się to za sprawą remisu Lecha Poznań z Pogonią Szczecin, co pozbawiło "Kolejorza" szans na odebranie Legii trofeum. Dla Legii to 11. ligowy tytuł w historii. Poprzednio zespół ze stolicy triumfował w rozgrywkach w latach 2013, 2006, 2002, 1995, 1994, 1993, 1970, 1969, 1956 i 1955.  Wojskowi sięgnęli po mistrzostwo trzy kolejki przed końcem sezonu. Po 34 rozegranych meczach mają na koncie 44 punkty (75 punktów, nie licząc podziału po rundzie zasadniczej), na które złożyły się 24 zwycięstwa i trzy remisy. Legioniści schodzili z boiska pokonani zaledwie siedem razy, a w każdej statystyce byli zdecydowanie lepsi od rywali. Czekamy na 2,3 duże transfery i sukcesy w Europie.



              

Sezon dla "Niebieskich" jeszcze się nie zakończył, ale już mamy za co gratulować piłkarzom i trenerowi Ruchu Chorzów. Jan Kocian kompletnie odmienił zespół z Cichej. Piłkarze Ruchu znów uwierzyli w siebie i są gotowi wygrać z każdym w Polsce, choć składem daleko im do czołówki ligi. Nadrabiają jednak walecznością i determinacją. Tak było w niedzielę na Pepsi Arenie. Ruch przywitał Legię szpalerem, a potem ją pokonał. Sytuacja "Niebieskich" pokazuje jednak słabość naszej ligi. Przeciętna drużyna z dobrym trenerem, wciąż ma szansę nawet na wicemistrzostwo Polski, ale w pucharach chyba każdy wie na co należy się szykować. Na eurowpierdol.

             

Ostatnie wyróżnienie sezonu 2013/2014 trafia do strzelców wyborowych. W końcu możemy tak nazwać napastników grających w polskiej lidze. Zwiększona liczba meczów zdecydowanie poprawiła skuteczność zawodników z linii ataku. Na dwie kolejki przed końcem sezonu czterech piłkarzy strzeliło przynajmniej 15 goli, co na naszą ligą jest sukcesem. Dziś największe polskie kluby mogą pluć sobie w brodę, że nie zainteresowały się wcześniej Marco Paixao czy Marcinem Robakiem, który był dostępny z wolnego transferu.

                      NA MINUS


Największy minus trafia do spadkowiczów. Dwie róźne historie, dwa zupełnie różne kluby, ale wynik sportowy ten sam. Zagłębie od lat nie potrafi sobie poradzić ze zbyt dużym budżetem, nie potrafi odpowiednio spożytkować dużych jak na nasze warunki pieniędzy. Piłkarze są przepłacani, nazwiska nie grają i choć "Miedziowi" często mają skład na walkę o puchary, od kilku lat są średniakiem ligi. W tym roku z przytupem z niej spadają, choć ciężko tę sytuację zrozumieć. Bo Zagłębie ma wszystko. Piękny stadion, sponsora, niezłe zaplecze. Ale jakby powiedzieli polscy piłkarze, w Lubinie powietrze nie jest piłkarskie. Odwrotnie sytuacja miała się z Widzewem. Od kilku sezonów w Łodzi brakowało pieniędzy, licencję przyznawano za ładne oczy czyli za bogatą historię. Bo z profesjonalizmem nie miało to nic wspólnego. Widzew po spadku ekstraklasy może podzielić los ŁKS-u, który po spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej, mając mnóstwo długów, tuła się po niższych ligach i próbuje odbudować klub z bogatą tradycją.



   Reforma ekstraklasy miała przynieść więcej meczów, emocji i zwrotów akcji. Póki co mamy liczne niesprawiedliwości i ponad 20 meczów o nic. A dokładniej 30 o półtora punktu. Rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste. A konkretnie, wprowadzenie do ekstraklasy systemu szkockiego. Dziesięć drużyn, cztery mecze każdy z każdym, trzydzieści sześć kolejek. Sukces murowany. Po pierwsze pozbylibyśmy się zespołów, które nie nadają się do gry na tym poziomie. I sportowo i ekonomicznie. Pozbylibyśmy się kiedyś wielkich firm, dziś niepoukładanych klubów. Widzew czy Ruch od jakiegoś czasu cudem dostają licencję, często przy zielonym stoliku. Takie zespoły nie powinny grać w ekstraklasie. Nie za samą historię klubu. 


        

Zawisza Bydgoszcz po raz pierwszy w historii wygrał Pucharu Polski. Sukces nie przyszedł jednak łatwo. W finale bydgoszczanie pokonali Zagłębie Lubin dopiero w rzutach karnych. Decydujące spotkanie rozczarowało, Stadionu Narodowego nie udało się zapełnić, a kibice mają prawo obawiać się o występy Zawiszy w europejskich pucharach. Wciąż martwi też niska ranga Pucharu Polski, który przez wiele klubów traktowany jest z przymrużeniem oka.
                  

7 komentarzy:

  1. legła nie potrzebowała punktów więc nie ZAPŁACIŁA i co , PRZEGRAŁA , i tak by wyglądały mecze sto(L)ców gdyby nie płacili , popaprany pseudoklub

    OdpowiedzUsuń
  2. Oto profesjonalizm legii. Chlali po zdobytym mistrzostwie i dziś skacowani (może jeszcze pijani) wyszli na boisko. Na pewno zawojują Europę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mistrz Polski przegrywa NA WLASNYM STADIONIE z ruchem chorzow, ktory skompromitowal sie w zeszlym sezonie w europejskich pucharach. Takiego to mamy mistrza i baty w europie nieuniknione. Zenada.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oto Legia podłożyła się Ruchowi. Mecz sprzedany.Legia swoje osiągnęła, jest mistrzem, teraz trzeba grać przeciwko Wiśle i Lechowi. To było widać bardzo dobrze

    OdpowiedzUsuń
  5. ekstraklasalczyk27 maja 2014 00:36

    Ekstraklasa...taka waleczna, piękna gra, naprawde piękna, wirtuozi piłki. Zakochałem się w tej naszej piłce. I mistrz mocny na trzech frontach( tutaj bardzo podoba mi się front europejski) i walka o utrzymanie też niczego sobie( każdy z dołu gryzie trawe). Zabujałem się. I jeszcze Ci " kołcze" przy lini- dyskutują, pokazują, piękny to obrazek, piękny. Gdy włączam tv i grają nasi chłopcy na naszych bojach wstaje i klaszcze. Na stojąco. Wiwaty i klaszcze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Robak to jest napastnik, które chciała by u siebie każda drużyna ekstraklasy, ale jednocześnie za słaby nawet na naszą reprezentacje. Taki paradoks.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ruch albo Górnik w pucharach , to jest pewne .Jako urodzony Ślązak, ciesze sie z tego, ze bedziemy miec w pucharach zespol z charakterem

    OdpowiedzUsuń