facebook

niedziela, 26 lipca 2015

Maszeruj albo giń czyli polska winda do piłkarskiego nieba



Grupa niemal marzeń. By te spełnić w drodze na mundial 2018 trzeba wyeliminować Rumunię, Danię, Czarnogórę, Armenię i Kazachstan, a przynajmniej czwórkę z nich. Na pewno gorące kibicowsko tereny, natomiast pod względem piłkarskim nie mamy się czego bać. Mamy silny skład, fantastyczną atmosferę. Prawdopodobnie najlepszą polską drużynę XXI wieku.



Patrząc jednak typowo statystycznie, dodatni bilans zwycięstw mamy tylko w spotkaniach z Armenią i Kazachstanem, co świadczy o tym, że w przeciągu kilkudziesięciu lat nie potrafiliśmy wygrywać ani z Rumunią ani z Danią, czasem mając jeszcze silniejsze potencjalnie kadry, a kilka spotkań z wyżej wymienionymi rywalami kończyło się nawet klęskami. Natomiast z Czarnogórą
zremisowaliśmy oba dotychczasowe spotkania (i to za kadencji Fornalika, więc napawa to optymizmem) co miało nawet wymiar naukowy dla wielu tzw. dziennikarzy, bo dowiedzieli się na czym tak naprawdę polega spalony. Swojego czasu mierzyliśmy się też z Serbią i Czarnogórą, dwukrotnie wygrywając. Nie zapominajmy też, że polscy piłkarze już w tych eliminacjach pokazali zwyciężając z mistrzami świata Niemcami, że statystyki i bilanse można włożyć między bajki. Bo przecież każda zła passa musi mieć swoje Waterloo.

Właśnie dlatego warto skupić się na budowaniu własnej potęgi, silnej przede wszystkim mentalnie drużyny, która nie będzie bała się nikogo. Póki co wszystko idzie w kierunku pozytywnych zmian, natomiast tą prawdziwą będzie dopiero wywołany przez Polskę strach. Przyznać trzeba, że od momentu braku bojaźni wobec przeciwnika, do jego strachu jeszcze daleka droga. Chodzi tu generalnie o to, żeby nasza reprezentacja nie tylko umiała motywować się na Niemców czy Anglików, ale również na Armenię i Kazachstan, by w końcu z Rumunią (tak zespołem z pierwszego koszyka) umiała zagrać w roli faworyta. I takie mecze wygrywała.

Chodzi o to, by motywowano się na Polskę jak na wielkiego rywala. Nie na Lewandowskiego, Krychowiaka, Milika czy Glika tylko na reprezentację. By traktowano nas śmiertelnie poważnie. A do tego wcale nie jest potrzebna analiza wszystkich możliwych przeciwników, bo jak pewnie niedługo usłyszymy losowanie nie jest korzystne, bo przecież dalekie wyjazdy (mimo,że genialny terminarz), Kazachstan to przecież już nie piłkarskie ogórki tylko zespół, który trzeba szanować, a żądza zwycięstw. Poczucie własnej wartości. Siły. Wiary w historyczne osiągnięcia w przyszłości legendarnej kadry, o której będzie opowiadać się wnukom.

Jeśli idzie o same koszyki nie mają one oczywiście żadnego znaczenia.  Nie są też żadnym wyznacznikiem, zresztą tak jak ranking FIFA czy UEFA. W tym przypadku jednak całkiem nieźle ułożyło albo podłożyło się (kulisów nie znamy) dla Polski i trafiliśmy np. na Rumunię, a nie na silniejsze ekipy. Jednak to nie kraj ze stolicą w Bukareszcie będzie potencjalnym faworytem grupy, a Dania.

Skandynawowie mają bowiem w swoich szeregach wielu bardzo doświadczonych zawodników, kilku świetnych grajków w sile wieku, a do bram kadry puka też bardzo utalentowana młodzież - szczególnie ta ofensywna, która za lat kilka będzie decydować o sile reprezentacji. Przecież podporą kadry są tutaj tak wybitni obrońcy jak Daniel Agger czy Simon Kjær, a kluczowym pomocnikiem piłkarz Tottenhamu - Christian Eriksen. Zdecydowana większość ich kolegów występuje w najsilniejszych europejskich ligach, co nie dziwi patrząc na Danię jako kraj urodzenia Petera Schmeichela czy braci Laudrup.  Tradycja podtrzymana, nazwiska jednak nie grają, a zespół. Taki jak Duńczycy zbudowali przed dwudziestu trzy laty.

Co do samego losowania ciężko oprzeć się wrażeniu, że terminarz naszej grupy był tworzony pod Polskę. Nie dość, że zaczynamy z Kazachstanem, to już nie gramy kilka dni później, ale przygotowujemy się na jeden mecz. Potem co prawda czekają nas dwa spotkania, ale u siebie, więc również wyjątkowo korzystnie. Następnie znów wyjazd i znów mobilizacja na jeden mecz w miesiącu, a nie na dwa w ciągu kilku dni. Najciekawsze jest to, że dziwnym trafem ani razu nie zagramy w 3 dni dwóch wyjazdowych spotkań, a na własnym stadionie już tak. Przecież przykładowo po drugim meczu z Danią powinniśmy mieć wyjazd do Armenii. A co mamy? U siebie Kazachstan.


Terminarz 2016:

4 września Kazachstan-Polska 18.00
8 października Polska-Dania 20.45
11 października Polska-Armenia 20.45
11 listopada Rumunia-Polska 20.45

Terminarz 2017:

26 marca Czarnogóra-Polska 20.45
10 czerwca Polska-Rumunia 20.45
1 września Dania-Polska
4 września Polska-Kazachstan
5 października Armenia-Polska
8 października Polska-Czarnogóra

Ktoś ładnie nam wylosował (może właśnie tak miał zrobić) przeciwników eliminacyjnych i ustalił piękny terminarz. Cieszmy się i miejmy nadzieję (która umiera ostatnia, no i jest matką głupich), że wszystko przebiegło zgodnie z prawem, a nie przy 'zielonym'stoliku...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz