facebook

wtorek, 26 maja 2015

Marność nad marnościami i wszystko w marność




Lech liderem po 34 kolejkach po 1,5 punktu i czterech po 3. Patrząc jednak na cały sezon "Kolejorz" traci punkt do Legii, ale prowadzi, co w tym systemie rozgrywek jest po prostu chore. Według tabeli-wyliczanki oba zespoły mają taką samą różnicę goli - 28, ale czy ona też nie powinna być podzielona na 2?


Zgodnie z zasadami naszego patologicznego systemu rozgrywek, równie dobrze po 30. kolejkach, moglibyśmy nie dzielić punktów na dwa, a zrobić to dokładnie 7 meczów później. Wówczas obecna struktura również byłaby pozbawiona sensu, ale już tak ze 4 razy mniej. Tak czy inaczej, logiki w tym nie ma żadnej, najlepsi tracą, przeciętni coś tam zyskują, a najsłabsi skaczą z radości. Przecież wystarczy się spiąć na ostatnie 2 miesiące. Przecież zespoły z miejsc 9-12 najczęściej o nic już nie grają i jeśli nie odpuszczą, to też nie będą miały zamiaru grać na śmierć i życie. Bo i po co?

Warto się w tym miejscu zastanowić, czy dziś pasjonujemy się walką najlepszych polskich zespołów o puchary, bo o mistrza jeszcze pewnie tak, czy idzie za tym jakość, czy jedynie ilość. Nagle okazuje się, że miesiąc czy półtora rozgrywek ważniejsze jest od całego sezonu. Okazuje się, że nie warto być w najlepszej swojej formie przez cały rok, a jedynie wtedy, gdy jest ciepło... nie tylko na dworze. Przecież Pogoń dzięki swojej heroicznej postawie w meczach o półtora punktu zapewniła sobie przed paroma tygodniami wakacje dużo wcześniej od reszty. Jest ósma, nie walczy o nic, gra, bo gra, kasa się zgadza. A to przecież najważniejsze.

Kolejnym paradoksem jest fakt, że wspomniana ósma Pogoń z grupy mistrzowskiej - już po sprawiedliwym podziale punktów ma o 5 oczek mniej od 9 Piasta, 10 Cracovii i o 2 mniej od 11 Podbeskidzia, 12 Łęcznej, a nawet 13 Ruchu. Krótko mówiąc, wciąż powinna walczyć o utrzymanie zamiast zespołów, które biją się już tylko o kilo marchewki.  Ale pamiętajmy, stawka jest ogromna. Zwycięstwo w grupie spadkowej polskiej tzw. ekstraklasy. Czy będą za to medale?

Z drugiej strony, patrząc na rządy naszego nieszczęśliwego kraju, którego los ma odmienić nieznany dotąd szerszej publiczności, oczywiście poza tą piłkarską - Ondrej Duda, kształtowanie świadomości patologicznej w ... patologii nie może dziwić. Będąc Polakami, powinniśmy być przyzwyczajeni, że wygrywając w danej dziedzinie, albo będąc po prostu najlepszymi, zawsze będziemy mieć pod górkę. Jeśli porządnie zarobisz, więcej oddasz państwu, jeśli jesteś przeciętniakiem to Cię zaboli, ale za chwilę możesz nadrobić straty do najlepszego, po to, by być bardziej okradanym. No i oczywiście trzecia możliwość. Jeśli nie pracujesz, dostajesz zasiłek. Dokładnie tak jak w tzw. ekstraklasie.

Nie chodzi tu oczywiście o marki klubowe, bo nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy mówimy o Legii, Lechu czy o FC Bydło, ale o resztki uczciwości i sprawiedliwości. Sprawa idzie o to, że mistrzem Polski powinna być drużyna, który zdobędzie najwięcej punktów, a spadkowiczem ta, która tych oczek nazbiera najmniej w ciągu 37 kolejek o trzy punkty. To wszystko jest tak proste, że w naszych warunkach aż niewiarygodne. Oczywiście dziwnym trafem, może tak się zdarzyć, że moje marzenia o normalności się sprawdzą, ale będzie to zapewne tylko wypadek przy pracy. Ważniejsze jest bowiem, by zespół dał radę nie skompromitować się w 20% spotkań w ciągu sezonu, a te pozostałe 80 jest jak wiemy - rozgrywane tylko dla alibi.

Warto też przypomnieć, że zwycięstwo spotkania w fazie zasadniczej, któro wyceniane jest na 1,5 punktu, oznacza mniej niż 2 remisy w fazie finałowej. Czego to jednak finał, skoro dzielimy, odejmujemy, zabieramy. Chyba niesprawiedliwości sportowej. Ktoś sobie naprawdę z nas-kibiców robi jaja. Śmieję się nam twarz. i liderującym drużynom też. Kopie wygrywającego, podaje rękę słabszemu, który na to nie zasłużył - mówiąc; "spokojnie, to była tylko rozgrzewka".

Jestem jednak zdania, że mistrz zawsze się obroni, tonącemu trzeba rzucić koło ratunkowe, ale wszystko zgodnie z jakimiś racjonalnymi regułami. Jak już koniecznie chcemy te punkty dzielić, co jest tak uczciwe jak korupcja w polskiej piłce, to tylko grupie spadkowej. Niech jeszcze te drużyny mają szansę, może rzeczywiście będzie ciekawiej. Ale nie na pewno po 30. kolejkach, a gdzieś w połowie sezonu. Chociaż i to moim zdaniem nie ma racji bytu. Najlepiej grajmy cały sezon bez jakiegoś dziecinnego, pozbawionego sensu i nielogicznego systemu. Tak dla większej ilości meczów, tak dla większych emocji. NIE dzieleniu punktów po 80% sezonu! 



By jednak być całkiem sprawiedliwym, o co nie wiem dlaczego w polskiej lidze proszę, warto jeszcze na chwilę pochylić się nad niewydrukowaną tabelą - prowadzoną przez największy piłkarski portal internetowy. Otóż, gdyby sędziowie byli cyborgami, nie mylili się lub robili to dużo rzadziej po 33. kolejkach liderem byłby z 57 punktami (bez podziałów) Lech, na drugim miejscem znalazłaby się z trzema oczkami mniej promowana przez arbitrów Legia, a na trzeciej pozycji Jagiellonia - też 54 punkty.

Opierając się na tych wyliczeniach, które raczej można uznać za wiarygodne i powszechnie akceptowalne, na dole tabeli doszłoby do prawdziwej rewolucji. I tak na tę chwilę z ligi (bez podziału punktów) spadłby Ruch i Zawisza, a  równie mocno zagrożony byłby Bełchatów. Ranking ten uwzględnia również sytuację pochwalane przez niezawisły PZPN-owski system kar, które powinny być odgwizdane i zwalczane. Jak chociażby ze spotkania Legia - Jagiellonia, gdzie panowie sędziowie niestety nie wykazali się swoim sokolim wzrokiem.

Tak czy inaczej emocje na końcu tzw. sezonu ekstraklasowego, bo jak ustalaliśmy ten ogórkowy już minął, będą ogromne. Kibice będą szaleć, piłkarze wylewać ostatnie poty, a sędziowie walczyć z przepisami. Wszystko to później ładnie skomentuje sympatyczny pan Sławek, który jako jedyny doświadczony polski arbiter nie brał udziału w korupcji, tłumacząc nam dlaczego jego podopieczni są tak słabo przygotowani do spotkań ligowych. Być może tak słabo jak piłkarze, ale to już temat na zupełnie inną historię...



3 komentarze:

  1. Ja osobiście widziałbym bonus dla grupy mistrzowskiej w zależności od pozycji, a dla spadkowej dzielenie na pół.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwazam,ze ekstraklasa powinna liczyc 20 druzyn i pozostac na tej samej zasadzie.Z grupy 20 powinno spadac 3 ostatnie druzyny.W ekstraklasie powinny grac rowniez takie druzyny jak Nieciecza,Zabki,etc.To sa dobre druzyny i zasluguja na ekstraklase.

    OdpowiedzUsuń
  3. polska ekstraklapa to dno jest za wysokim poziomem żeby pokazać gdzie się znajduje bo długo jeszcze w naszym kraju nie będzie takiego wysokiego poziomu jak w siatkówce i piłce ręcznej jak pseudomenagerowie będą sprzedawali "wschodzące gwiazdki " tylko po to żeby kasa się zgadzała bo w innych ligach trzeba zapierdzielać a nie liczyć na grę na ładne oczy

    OdpowiedzUsuń