
Dziś finał DFB Pokal polskich klubów. Borussia od początku swojego istnienia budowana była przez naszych rodaków, w latach 50. grało w niej kilkunastu zawodników o polsko brzmiących nazwiskach, a największymi legendami klubu są zawodnicy o biało-czerwonych korzeniach, chociażby Niepieklo czy Kelbassa. O historii najnowszej nie wspominając.
To właśnie Polacy brali czynny udział w kształtowaniu się jednego z największych klubów niemieckich. Przed wojną w Zagłębiu Ruhry mieszkało wielu emigrantów z terenów polskich, którzy pracowali w kopalniach, hutach czy fabrykach. Warto pamiętać, że BVB, podobnie jak regionalny i odwieczny rywal Schalke było klubem założonym przez mieszkających w okolicy robotników, w dużej mierze Polaków.
Inicjatorem dortmundzkiego zespołu była bowiem katolicka społeczność Dreifaltigkeit” (niem. Trójca Święta), utworzona dla asymilacji imigrantów z Polski . Piłka nożna, która w rozwijała się w ekspresowym tempie zyskiwała coraz więcej zwolenników. Początkowo polscy emigranci rozgrywali swoje mecze na placu Borsigplatz. Po pewnym czasie nasi rodacy wraz z innymi mieszkańcami Dortmundu - po kłótni z prowadzącymi klub księżmi spotkali się w dortmundzkiej piwiarni Zum Wildschütz i powołali do życia nowy twór sportowy – klub Ballspiel – Verein Borussia 1909 Dortmund .
Jeszcze przed wojną barwy BVB reprezentował Marian Brzeziński, pierwszy pochodzący z Polski gracz żółto czarnych. W kolejnych latach nasi rodacy stanowili jedną z grup na stadionie Borussi, a w latach 40. i 50. nastąpił prawdziwy trend na piłkarzy pochodzących z naszego kraju. Gwiazdami BVB byli wówczas m.in.: Heinz Kwiatkowski, Elwin Schlebrowski, Max Michallek, Helmut Kapituliński, Alfred Kelbassa czy Alfred Niepekło. Dwaj ostatni strzelili w sumie dla Borussii ponad 200 bramek, a Niepieklo do ostatniego dnia swojego życia dumnie podkreślał swoje polskie korzenie.
Natomiast w Wolfsburgu po II wojnie światowej osiadło mnóstwo Polaków, niezgadzających się na powrót do komunistycznego kraju. Niektórzy z nich znaleźli zatrudnienie w znajdującej się pod zarządem Brytyjczyków fabryce samochodów Volkswagen.
Koncern Volkswagen przejął wówczas (Fabrykę Samochodów Rolniczych Tarpan) z Poznania, a wielu Polaków do dziś pracuje w macierzystych zakładach Volkswagena w Wolfsburgu i na odwrót -także Niemców w poznańskiej filii zakładów VW. Polskie akcenty nie były również bez znaczenia przy tworzeniu VfL. Przez lata Wilkami byli biało-czerwoni ulubieńcy trybun tacy jak Andrzej Juskowiak, Waldemar Kryger czy Krzysztof Nowak. A tym z najnowszej ery chociażby Jacek Krzynówek.
Borussia powalczy o ostatnie i jedyne możliwe trofeum w tym sezonie. O godne pożegnanie Sebastiana Kehla i Jürgena Kloppa, natomiast Wilki o piękne zwieńczenie fantastycznego piłkarsko sezonu, jednego z najlepszych w historii klubu, ale również bardzo tragicznego roku. Trzeba bowiem pamiętać, że w ostatnim czasie fani Wilków pożegnali wielki talent w osobie Juniora Malandy, a także uwielbianą maskotkę klubu i na pewno zrobią wszystko, by godnie uczcić ich pamięć.
Sobotni pojedynek finałowy to też kolejna szansa na zamknięcie ust krytykom Dietera Heckinga, tak krytykowanego, obrażanego i szkalowanego przez kibiców na całym świecie. Niemiecki trener jeszcze w momencie, gdy nie rozpoczął dobrze pracy z zespołem był przez fanów, między innymi Bundesligi zwalniany. Mało kto wierzył w jego sukces. Mało kto ufał, że jemu może się udać. Przecież Wolfsburg mógł mieć dobrowolnego trenera na całym świecie, a wybrał właśnie jego. Bez sensu - twierdzili kibice. Wicemistrzostwem trzeciej najlepszej ligi świata Hecking potwierdził jednak swoje umiejętności i klasę. Zaprezentował nowe rozwiązania, zmienił oblicze zespołu i pokazał, że z Wilka nie uczynisz barana.
W tym sezonie Dortmund z Wołfsburgiem jeszcze nie wygrał. W pierwszym pojedynku obu drużyn, padł remis, natomiast w rewanżu górą były Wilki. Patrząc jednak na całe wydarzenie z punktu formy finalistów, faworytem jest drużyna Piszczka i Błaszczykowskiego, mająca za sobą kapitalną wiosnę. Wilki zagrają w specjalnych, nowych domowych strojach z sercem i numerem 19 pod szyją, oddających cześć zmarłemu zimą Juniorowi Malandzie. Warto też przypomnieć, że Wolfsburg nigdy nie zwyciężył w Pucharze Niemiec i że dopiero po raz drugi wystąpi w finale krajowego pucharu.
Wilczy apetyt na sukces może jednak bardziej pomagać niż przeszkadzać. Jeśli bowiem Zieloni trofeum nie zdobędą nic się nie stanie. Osiągnęli w tym sezonie wiele, grają bez presji. W Dortmundzie sytuacja wygląda zgoła inaczej. Wszystkie kamery zwrócone będą w stronę Kloppa i Kehla, którzy po latach żegnają się z klubem beznadziejnym sezonem, a kibice nie wyobrażają sobie smutnego epilogu. Tego nie można przegapić. Bez wątpienia będziemy bowiem świadkami kapitalnego, ofensywnego meczu. Futbolu na tak. Berlin. Olympiastadion. Godzina 20. Do zobaczenia!
Klopp stworzył był drużynę, którą świetnie się oglądało. tym przyjemniej, że nasza trójka świetnie się spisywała. Bayern ze swą kasą rozwalił Borussię. Szkoda. Coś pięknego się kończy i nie sądzę, że powstanie z popiołów.
OdpowiedzUsuńBVB nie ma nic do stracenia a wszystko do zyskania. Mają pewny start w LE a na to po rundzie jesiennej nikt przecież nie liczył.Rok temu ukradziono puchar który należał się Borussii to teraz jest szansa go odzyskać,To jest 3 finał w ciągu 4 lat i nawet Bayern nie jest w tym lepszy więc do boju BVB!!!
OdpowiedzUsuń