facebook

sobota, 30 maja 2015

Finał DFB Pokal z polskimi akcentami w tle




























Dziś finał DFB Pokal polskich klubów. Borussia od początku swojego istnienia budowana była przez naszych rodaków, w latach 50. grało w niej kilkunastu zawodników o polsko brzmiących nazwiskach, a największymi legendami klubu są zawodnicy o biało-czerwonych korzeniach, chociażby Niepieklo czy Kelbassa. O historii najnowszej nie wspominając.


To właśnie Polacy brali czynny udział w kształtowaniu się jednego z największych klubów niemieckich. Przed wojną w Zagłębiu Ruhry mieszkało wielu emigrantów z terenów polskich, którzy pracowali w kopalniach, hutach czy fabrykach. Warto pamiętać, że BVB, podobnie jak regionalny i odwieczny rywal Schalke było klubem założonym przez mieszkających w okolicy robotników, w dużej mierze Polaków.

Inicjatorem dortmundzkiego zespołu była bowiem katolicka społeczność Dreifaltigkeit” (niem. Trójca Święta), utworzona dla asymilacji imigrantów z Polski . Piłka nożna, która w rozwijała się w ekspresowym tempie zyskiwała coraz więcej zwolenników. Początkowo polscy emigranci rozgrywali swoje mecze na placu Borsigplatz. Po pewnym czasie nasi rodacy wraz z innymi mieszkańcami Dortmundu - po kłótni z prowadzącymi klub księżmi spotkali się w dortmundzkiej piwiarni Zum Wildschütz i powołali do życia nowy twór sportowy – klub Ballspiel – Verein Borussia 1909 Dortmund .

Jeszcze przed wojną barwy BVB reprezentował Marian Brzeziński, pierwszy pochodzący z Polski gracz żółto czarnych. W kolejnych latach nasi rodacy stanowili jedną z grup na stadionie Borussi, a w latach 40. i 50. nastąpił prawdziwy trend na piłkarzy pochodzących z naszego kraju. Gwiazdami BVB byli wówczas m.in.: Heinz Kwiatkowski, Elwin Schlebrowski, Max Michallek, Helmut Kapituliński, Alfred Kelbassa czy Alfred Niepekło. Dwaj ostatni strzelili w sumie dla Borussii ponad 200 bramek, a Niepieklo do ostatniego dnia swojego życia dumnie podkreślał swoje polskie korzenie.

Natomiast w Wolfsburgu po II wojnie światowej osiadło mnóstwo Polaków, niezgadzających się na powrót do komunistycznego kraju. Niektórzy z nich znaleźli zatrudnienie w znajdującej się pod zarządem Brytyjczyków fabryce samochodów Volkswagen.

Koncern Volkswagen przejął wówczas (Fabrykę Samochodów Rolniczych Tarpan) z Poznania, a wielu Polaków do dziś pracuje w macierzystych zakładach Volkswagena w Wolfsburgu i na odwrót -także Niemców w poznańskiej filii zakładów VW. Polskie akcenty nie były również bez znaczenia przy tworzeniu VfL. Przez lata Wilkami  byli biało-czerwoni ulubieńcy trybun tacy jak Andrzej Juskowiak, Waldemar Kryger czy Krzysztof Nowak. A tym z najnowszej ery chociażby Jacek Krzynówek.

Borussia powalczy o ostatnie i jedyne możliwe trofeum w tym sezonie. O godne pożegnanie Sebastiana Kehla i Jürgena Kloppa, natomiast Wilki o piękne zwieńczenie fantastycznego piłkarsko sezonu, jednego z najlepszych w historii klubu, ale również bardzo tragicznego roku. Trzeba bowiem pamiętać, że w ostatnim czasie fani Wilków pożegnali wielki talent w osobie Juniora Malandy, a także uwielbianą maskotkę klubu i na pewno zrobią wszystko, by godnie uczcić ich pamięć.

Sobotni pojedynek finałowy to też kolejna szansa na zamknięcie ust krytykom Dietera Heckinga, tak krytykowanego, obrażanego i szkalowanego przez kibiców na całym świecie. Niemiecki trener jeszcze w momencie, gdy nie rozpoczął dobrze pracy z zespołem był przez fanów, między innymi Bundesligi zwalniany. Mało kto wierzył w jego sukces. Mało kto ufał, że jemu może się udać. Przecież Wolfsburg mógł mieć dobrowolnego trenera na całym świecie, a wybrał właśnie jego. Bez sensu - twierdzili kibice. Wicemistrzostwem trzeciej najlepszej ligi świata Hecking potwierdził jednak swoje umiejętności i klasę. Zaprezentował nowe rozwiązania, zmienił oblicze zespołu i pokazał, że z Wilka nie uczynisz barana.

W tym sezonie Dortmund z Wołfsburgiem jeszcze nie wygrał. W pierwszym pojedynku obu drużyn, padł remis, natomiast w rewanżu górą były Wilki. Patrząc jednak na całe wydarzenie z punktu formy finalistów, faworytem jest drużyna Piszczka i Błaszczykowskiego, mająca za sobą kapitalną wiosnę.  Wilki zagrają w specjalnych, nowych domowych strojach z sercem i numerem 19 pod szyją, oddających cześć zmarłemu zimą Juniorowi Malandzie. Warto też przypomnieć, że Wolfsburg nigdy nie zwyciężył w Pucharze Niemiec i że dopiero po raz drugi wystąpi w finale krajowego pucharu.

Wilczy apetyt na sukces może jednak bardziej pomagać niż przeszkadzać. Jeśli bowiem Zieloni trofeum nie zdobędą nic się nie stanie. Osiągnęli w tym sezonie wiele, grają bez presji. W Dortmundzie sytuacja wygląda zgoła inaczej. Wszystkie kamery zwrócone będą w stronę Kloppa i Kehla, którzy po latach żegnają się z klubem beznadziejnym sezonem, a kibice nie wyobrażają sobie smutnego epilogu. Tego nie można przegapić. Bez wątpienia będziemy bowiem świadkami kapitalnego, ofensywnego meczu. Futbolu na tak. Berlin. Olympiastadion. Godzina 20. Do zobaczenia!

2 komentarze:

  1. Klopp stworzył był drużynę, którą świetnie się oglądało. tym przyjemniej, że nasza trójka świetnie się spisywała. Bayern ze swą kasą rozwalił Borussię. Szkoda. Coś pięknego się kończy i nie sądzę, że powstanie z popiołów.

    OdpowiedzUsuń
  2. BVB nie ma nic do stracenia a wszystko do zyskania. Mają pewny start w LE a na to po rundzie jesiennej nikt przecież nie liczył.Rok temu ukradziono puchar który należał się Borussii to teraz jest szansa go odzyskać,To jest 3 finał w ciągu 4 lat i nawet Bayern nie jest w tym lepszy więc do boju BVB!!!

    OdpowiedzUsuń