facebook

wtorek, 8 kwietnia 2014

To ja typ niepokorny


Jakiś czas temu, gdzieś między wspaniałymi biegami Justyny Kowalczyk, złotymi medalami olimpijskimi Kamila Stocha, a heroiczną walką  Zbigniewa Bródki, zrodził się w mojej głowie pomysł. Zastanawiałem się długo, czy mam wystarczającą wiedzę i czy będzie to ciekawe. Pomyślałem, spróbuję. Od dziś na blogu będą pojawiać się nie tylko teksty piłkarskie, ale od czasu do czasu również dot. innych dziedzin sportu (rubryka "Prosto z trybun"). Dziś trochę o tenisie.


Moja przygoda z tenisem rozpoczęła się w drugiej połowie lat 90. Rozpoczęła się bardzo typowo. Jako kilkuletni znudzony dzieciak, przerzucałem kanały z nadzieją obejrzenia czegoś godnego uwagi. Trafiłem na finał, któregoś z wielkich turniejów. W akcji zobaczyłem dwie legendy tenisa: Pete'a Samprasa i Andrea Agassiego. Zastanawiałem się, co tyle ludzi  robi na trybunach. Zastanawiałem się, co ich ciekawi, co jest interesującego w odbijaniu piłki rakietą powyżej siatki. Przecież to nudne.

Kilka lat później, na przełomie wieków, znów trafiłem na mecz najwyższej rangi. Jakiś potężny tenisista z Rosji, rozbijał nie tylko rywali, swoim atomowym serwisem, ale i swoje rakiety. Spodobało mi się. Był wysoki, silny, już na pierwszy rzut oka wzbudzał szacunek, a przy tym bawiła mnie jego nieprzewidywalność. Robił show i na korcie i poza nim. Bywał śmieszny, ironiczny i żenujący zarazem. Mowa oczywiście o Maracie Safinie, pierwszym tenisiście, który zrobił na mnie prawdziwe wrażenie.

Zawsze lubiłem ludzi z charakterem, niepokornych. Zacząłem śledzić losy Rosjanina, oglądać jego mecze tenisowe. Dzięki komentatorom Eurosportu i własnym obserwacjom zaczynałem pojmować magię tego sportu. Moją uwagę przykuł również pewien niewysoki, z pozoru niegroźny obywatel USA.  Nazywał się Andre Agassi, a okazał się najlepiej returnującym tenisistą w historii. Gdy świat zachwycał się meczami Pete'a Samprasa i Andre, ja pasjonowałem się spotkaniami Safin-Agassi, pojedynkami wyjątkowymi. W końcu najlepszy serwis mierzył się z najlepszym returnem.

I wtedy tak naprawdę wszystko ruszyło. Nieprzespane noce z Australian i US Open, wyczekiwanie na wspaniały komentarz Karola Stopy i zapominanie o bożym świecie. To właśnie wtedy pierwszy raz pomyślałem, że nie samym futbolem żyje człowiek. To właśnie wtedy pokochałem tenis. Zapytacie, po co to wszystko pisze? Jakie to ma znaczenie? Otóż z dwóch powodów. 

Po pierwsze pisząc o tenisie, bardziej jako kibic niż ekspert, chcę być wiarygodny, pokazać co ujęło mnie w tym sporcie i jak to wszystko się zaczęło. Pokazać, że nie jestem nowicjuszem. Po drugie ten potężny i niesamowity tenisista, bądź co bądź zmarnowany talent, przypomina mi dzisiejszą gwiazdę polskiego tenisa. Jerzego Janowicza. Podobieństw jest naprawdę wiele.

Przede wszystkim warunki fizyczne. Obaj są wysocy, kapitalnie serwują. Obaj w swoich czasach podają najszybciej na świecie. I Safin i Janowicz to trudne charaktery. Furiaci. Ciągłe kłótnie z sędziami, przekleństwa i łamanie rakiet to punkt obowiązkowy każdego meczu. W tej kwestii Rosjanin jest bezkonkurencyjny. Wyliczono, że Safin w trakcie kariery zniszczył około 700 rakiet, a w Moskwie powstało nawet muzeum z uszkodzonym przez tenisistę sprzętem.

Obu zawodników łączy również wielki talent i łatwość dostania się do grona najlepszych na świecie. Safin już jako 20-latek był numerem jeden na globie, Polak nieco później, ale również w młodym wieku trafił do czołówki rankingu ATP. I Marat i Jerzyk szybko otrzymali łatkę bezczelnych gówniarzy, złych chłopców i rozpieszczonych dzieciaków. Nic dziwnego, solidnie sobie na to zasłużyli.

O Rosjaninie głośno było w kontekście kolejnych imprez, gwiazdorstwa, braku szacunku do dziennikarzy i braku profesjonalizmu. Liczne kontuzje, które kazały mu najpierw zawiesić, a potem zakończyć karierę nie były dziełem przypadku. O Janowiczu coraz częściej słyszymy, że jest leniem, nie trenuję na 100 %,  powtarzają się te same zarzuty co wobec Safina.

Największym błędem obu sportowców jest to, że niepotrzebnie tracą energię na złość, frustrację i krzyk, a za mało jej poświęcają na grę w tenisa. Zawsze się zastanawiałem, kim bym byłby Safin, ile wygrałby turniejów wielkoszlemowych, gdyby trafił na trenera, który by go okiełznał. Ale wydaje się, że taki się jeszcze nie urodził. Nie pomógł żaden szkoleniowiec, psycholog czy inny specjalista.

Czy nie jest tak samo z Janowiczem? Wydaje się, że taki już ich urok. Całe lata czekałem na polski akcent w poważnych turniejach ATP, a gdy zobaczyłem świetnie rokującego, młodego rodaka ujrzałem w nim idola z dzieciństwa. Tego niepokornego, bad boya z ciętym językiem. Czy ww. tenisiści są reformowalni? Czy można ich zmienić? Czy z szaleńca da się zrobić spokojnego człowieka? Zastanówmy się.

Z jednej strony piszę, że jest to błąd, bo trudny charakter. Z drugiej zaleta, przecież nie każdy fan będzie pamiętał zawodnika, który wygrał kilka czy kilkanaście turniejów ATP, a silne osobowości jak Janowicz, Safin, wcześniej McEnroe, Nastase, przetrwają zawsze. Kibice na trybuny przychodzą, nie tylko dla gry takich zawodników, ale dla show. Taki dodatek, coś jak bójki w NHL.

Janowicz jest bardzo respektowany wśród największych gwiazd światowego tenisa oraz ekspertów. Wielu twierdzi, że jest jeszcze lepszy od Safina, bo lepiej porusza się po korcie. Póki co wyniki przemawiają za Rosjaninem. W wieku Janowicza miał już dwa triumfy w turniejach wielkoszlemowych, kilka wygranych turniejów i właśnie zawieszał karierę.

Po ostatnich wydarzeniach, niezbyt miłych dla JJ, cała Polska jest ekspertami. Zdecydowana większość nigdy nie widziała meczu tenisowego, ale wypowiadać się może. Przecież to wolny kraj. Jedni twierdzą, że Polak potrzebuje psychologa, inni, że zmiany trenera. Oba pomysły warte wypróbowania, tym bardziej, że wyniki JJ w ostatnim czasie są dalekie od oczekiwanych. 

Praca z psychologiem dała oczekiwane skutki, choćby w przypadku Agassiego, który załamywany każdym przegranym setem, wpadł w końcu w depresję. Po pracy ze specjalistą, zaczął szanować rywali, respektować przeciwników, zmienił nastawienie. Myślę, że w przypadku Jerzyka efekty byłyby podobne. Bez wątpienia byłoby to wielkie wyzwanie dla każdego psychologa.

Zmianę trenera, także uważam za priorytet. Marzeniem byłby Ivan Lendl, który potrafił postawić do pionu Andye'go Murraya, więc i z JJ dałby sobie radę. Obecnie wybitny kiedyś tenisista, a dziś bardzo dobry szkoleniowiec jest bez pracy. Tyle, że zatrudnienie Lendla jest tak możliwe, jak podpisanie kontraktu Jose Mourinho z polską reprezentacją piłkarską. Niestety, nie ta liga, nie ta kasa.

Jestem bardzo ciekaw, jak dalej potoczy się kariera JJ. Jestem wielkim fanem tego zawodnika, choć nie pochwalam wszystkich jego zachowań. Zgodzę się, że bywa chamski i nieobliczalny, ale przynajmniej zawsze jest ciekawie. Na korcie reprezentuję mój ulubiony styl gry, ma świetny serwis, wielki talent, daje z siebie wszystko i tego się trzymajmy. Mówmy o plusach, a nie minusach. Szukajmy pozytywów. Taki dar jaki dostał Janowicz zdarza się raz na kilkadziesiąt lat. Miejmy tylko nadzieję, że odpowiednio go wykorzysta.


10 komentarzy:

  1. Istotne znaczenie ma jego zachowanie i forma wypowiedzi. Chyba ma problemy z głową. Kadrowicz to osoba od której można i trzeba wymagać. Jak gra na US Open czy innym turnieju to niech gada i robi co chce. Tutaj reprezentuje kraj. Nie rozumiem, on mówi że wymagać od niego może trener czy matka, ale nie Polacy (skoro ich reprezentuje). Never more,

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu nie chodzi juz o Janowicza tylko ogolnie w jakich warunkach trenuja inni sportowcy. Przykladem sa m.in. lyzwiarze, zapasnicy czy inni sportowcy. Niech ministerstwo sportu zacznie inwestowac inne dziedziny sportu a nie tylko w pilke nozna, ktora nie idzie do przodu a nawet nie stoi w miejscu tylko sie cofa z meczu na mecz. A ci co siedza za biurkami i cale ministerstwo trzepie kase tylko dla siebie. Dajcie im 1300 zl na miesiac i ciekawe co zrobia. W 100% popieram slowa Janowicza!!! Nie mial na mysli tylko siebie ale wszystkich ciezko pracujacych sportowcow. Brawa, ze w koncu ktos sie odwazyl, a nie spodziewalem sie ze zrobi to tak mlody czlowiek!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moi drodzy, wielokrotnie w tym tekście poruszany był temat Agassiego. Kto mu dał kasę na treningi czy rozwój? Ojciec mu kort wybudował, a potem trafił do akademii Boletteriego. Więc nie ma co płakać, że JJ kasy nie dostał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze temat treningów nie był przeze mnie poruszany, pieniędzy tym bardziej. Jeśli chodzi o Agassiego, szybko wyjechał i w akademii grał za darmo.

      Usuń
  4. Janowicz to wielki talent , ale widać że brakuje mu jeszcze pokory . nie sądze by dziś zagroził najlepszym, ale napewno chłopak nie odpuści. Lubię go oglądać, kocha to co robi. Widać to. Powiew świeżości

    OdpowiedzUsuń
  5. W tenisie byli eleganccy zawodnicy jak Pete Sampras czy Michael Chang ale był też taki kot jak Goran Ivanisević czy wspomniani w artykule. Tenis już od dawna nie jest "białym sportem" przez rewię mody jak u sióstr Williams czy spazmatyczne jęki jka u Moniki Seles. Jerzyk będzie budził skrajne emocje (jak w/w Ivanisević). Ale będzie oglądany za swą nieprzewidywalność. Ja tam mu kibicuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Popieram Pana Jerzego. My Polacy zawsze z dumą lubimy się porównywać z innymi państwami, w których ogólnie jest gorzej, a jednocześnie narzekać, że nie mamy tak jak w państwach, gdzie jest lepie

    OdpowiedzUsuń
  7. niestety ..problem Janowicza z psyche chyba na dłuższy czas nie pozwoli mu osiągnąć jakiekolwiek sukcesy .... facet musi przemysleć i przetrawić siebie i to kim jest i co chce osiągnąć ...

    OdpowiedzUsuń
  8. ...a kto kazał mu zawodowo grać w tenisa? gość nie potrafi przegrywać i tyle. Wszyscy są winni tylko nie on. Siatkarze za wygranie Ligi Swiatowej dostali 100tysiaków na cały zespół, on dostaje dwa razy tyle za reklame Plusa, mało? Ja też inwestuję w mojego dzieciaka i rocznie mogę odliczyć 1200złotych od podatku. Janowicz ma ciut przerośnięte ego, powinien popracować nad tym ze swoim psychologiem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Janowicza gubi nonszalancja i pewność siebie, brak umiejętności także. Niech nikt mi nie mówi, że Janowicz zasługuje na 23 miejsce w rankingu, tak jak Radwańska na 3 !!!!

    OdpowiedzUsuń