facebook

czwartek, 10 października 2013

Cel na Ukrainę: ocalić marzenia

       

Od kilku dni w polskich mediach możemy przeczytać szumne zapowiedzi spotkania z Ukrainą. Często przypomina się mecz z naszymi wschodnimi sąsiadami sprzed 13 lat, kiedy Biało-Czerwoni byli w równie beznadziejnej sytuacji, a wrócili do kraju jako zwycięzcy. Jedno jest pewne trudniej już nie będzie, w końcu najczęściej wypowiadane słowo związane z tym spotkaniem to cud. Nie taktyka, nie defensywa, a cud.

Nie jest to na pewno przypadek, bo argumentów w starciu z Ukrainą mamy niewiele. Ostatni sparing kadry z Danią napawa optymizmem, ale po pierwsze był to mecz towarzyski, a po drugie Polacy na wyjeździe nie wygrywają. Tym bardziej w meczach o punkty. W tych eliminacjach zwyciężyli tylko raz, z ... San Marino. Za to Ukraina odwrotnie. W delegacjach Żółto-Błękitni spisują się znakomicie, przegrali jedynie z Czarnogórą.

Mimo to pompowanie balona trwa. Polscy piłkarze jak zawsze dużo mówią, wiele zapowiadają, opowiadają o swojej wyjątkowej determinacji i koncentracji. Nie inaczej było przed pierwszym spotkaniem tych drużyn, w marcu tego roku. Jak się skończyło, pamiętamy doskonale. Niech nasi zawodnicy, przemówią do nas w końcu na boisku.

Analizując decyzje Fornalika od początku eliminacji można dojść do wniosku, że jedna ważna kwestia łączy go z byłym selekcjonerem, Franciszkiem Smudą. Obaj przez pewien czas mieli możliwość zbudowania własnej drużyny, wprowadzenia swojej koncepcji. Szkoda, że obaj w decydujących momentach się z niej wycofują. "Franz" przez 2 lata ustawiał polski zespół ofensywnie, by na Euro grać z kontry.

Podobnie jest z Waldemarem I Kosztownym. Tylko czy ten pan, ma jakąś koncepcję? Czy jego drużyna ma jakikolwiek styl? Przez całe eliminacje w samej defensywie zagrało 10 obrońców, w tym w większości środkowych, a polski selekcjoner opowiada w Przeglądzie Sportowym, że obrona potrzebuje stabilizacji.  Dodaje również, że dwójka obrońców musi się rozumieć i wzajemnie uzupełniać. Teza jasna jak słońce, tylko jak defensorzy mają się zgrywać skoro ciągle grają w innym ustawieniu? Nonsens.

Koncepcję Fornalika podważają sami kadrowicze. Reprezentanci Polski mówią o rotowaniu składem, o tym, że nie wiedzą w jakim ustawieniu zagrają, że trener szuka najlepszych rozwiązań. Nic dziwnego początkowo faworyzowany Obraniak, z meczu na mecz wystawiany był coraz rzadziej, po czym został odstawiony na dalszy tor. Pytań jest wiele. Czy przed ósmym meczem ostatniej szansy, szkoleniowiec nie powinien mieć jasnego planu na mecz? Wiedzieć na jakich zawodników postawi? Mieć swoich ludzi od zadań specjalnych? 

Oczywiście, że powinien, ale powołania rozpaczy pokazują, że nie ma. Powołania rozpaczy, bo powołanie Lewandowskiego, Peszki i Wasilewskiego jest ogromną niespodzianką. Znakiem, że Fornalik przed tym meczem przechodzi przez tory tramwajowe na czerwonym świetle i nie ma pojęcia jak osiągnąć ten cel. Szukamy doświadczenia, silnych charakterów, ale czy wcześniej ich nie potrzebowaliśmy? 

Jerzy Engel na początku swojej pracy również był często krytykowany za swoje wybory. Często nie stawiał na piłkarzy powoływanych do kadry przez media, miał własny plan. Postawił na swoich ludzi, dał im szansę. Stworzył zespół, który miał swoje problemy, ale był razem, miał jaja, tworzył kolektyw i w najważniejszym momencie wypalił. Nie miał wielkich piłkarzy, być może nie miał najlepszych ówczesnych zawodników w Polsce, bo na to narzekali kibice, ale zrobił zespół. Zespół na dobre i na złe, po zwycięstwach i porażkach, w zdrowie i chorobie. Jak małżeństwo. Małżeństwo idealne.

Takiego związku między piłkarzami brakuje w obecnej kadrze. W reprezentacji każdy gra dla siebie, jest oddzielnym aktorem widowiska. Naszych kadrowiczów łączy na boisku jedynie koszulka z orzełkiem na piersi i jest to niewątpliwie głównym powodem niezadowalających wyników Biało-Czerwonych. Zawodnicy reprezentacji nie muszą się kochać, nie muszą wyjeżdżać razem na wakacje, ale ważne żeby zrobili wszystko, by osiągnąć wspólny cel. By spełnić marzenie.

Ktoś powie, zwykłe narzekanie. Nie to nie narzekanie, to szara rzeczywistość. Rzeczywistość opisana taką jaka jest, a nie utopijna. Tak często chcemy na siłę mówić dobrze o polskiej piłce czy kadrze. Niepotrzebnie, nie mamy podstaw, by sądzić, by znów się oszukiwać, że będzie dobrze. Spójrzmy prawdzie w oczy, czy jacyś inni ludzie, poza reprezentantami Polski dostali od Was w życiu tyle szans? Czy ktoś Was tyle razy oszukał? Nie sadzę.

Bardzo bym chciał pisać, jak silną jesteśmy kadrą, ale niestety tak nie jest. Jedyne co nam pozostało dwa mecze przed końcem eliminacji to modlitwa. Modlitwa do Judy Tadeusza, modlitwa o cud. Znów do jutrzejszego wieczora będziemy mówili, że dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe, a mecz trwa 90 minut. Mam nadzieję, że pokażemy polski charakter, że im trudniej, tym łatwiej- mówił w jednym z wywiadów Sławomir Peszko. Marzyć piękna rzecz, jeszcze piękniejsza je spełnić.


Artykuł pojawił się również na portalu http://ekstraklasa.net/

9 komentarzy:

  1. Niestety Polacy mają słabą psychikę i to ich zgubi... ale piknikowi kibice - nic się nie stało...nie widzą nigdy problemu, bo... nie grali w pilkę tylko się przyglądali...

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy już myślałem, że doczekaliśmy się trenera, który nie pompuje balonika, fornalik te "niewielkie szanse" zarzuca komuś innemu

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje, ze bedzie to przedostatni mecz Fornalika jako selekcjonera kadry. Nie nadaje sie na to stanowisko. Smude tak krytykowano, a przeciez jego druzyny przynajmniej zawsze maja charakter, umieja grac z nozem na gardle. 1-2 dla Ukrainy jutro, obym sie mylil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mają charakter? Chyba drużyny klubowe, bo kadra tego charakteru nie pokazała w meczu z Czechami np.

      Usuń
  4. Ciekawy i prawdziwy tekst

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozliczyć GWIAZDORÓW. To oni niszczą kadre i olewaja grę. Na zgrupowania przyjeżdżają tuz przed meczem i niczego nie m ozna zaplanować.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem po co nawet marzyć o awansie, żeby potem zobaczyć tradycyjny blamaż na mundialu ? przecież to jest oczywiste , że tam będzie blamaż, skoro drżymy o wynik z Mołdawią to o czym my mówimy, warto też spojrzeć na wyniki naszych zespołów w Europie, a raczej jedynaka, która ostatnio przegrał z 6tą drużyną z ligi cypryjskiej

    na mundial jadą drużyny przynajmniej solidne i tak powinno być, szkoda kasy na podróże dla naszych "gwiazd" lepiej niech kasa będzie spożytkowana za młodzież, to za 20 lat może zaczniemy wygrywać z Mołdawią, Armenią i innymi groźnymi obecnie zespołami

    OdpowiedzUsuń
  7. Według mnie mecz z Ukrainą powinien pokazać prawdziwe oblicze polskiej kadry. Mimo że nie powołano Głowackiego uważam ze przy odrobinie szczęścia nasza obrona może dać nam z tyłu ZERO.
    Z przodu grając z kontry coś wpadnie i do Londynu pojedziemy po historyczne zwycięstwo i awans!
    Na papierze nasz skład w niczym nie ustępuje Ukrainie ale zgranie zaangażowanie i co ważne passa jest po stronie rywala!
    Bramka pada dla nas w 89 minucie i dowozimy ten wynik do końca.Taki wyśniony scenariusz jest możliwy . A może nasze przody błysną i nastrzelają tyle że o tyły będziemy spokojni. A może sędzia odda to co koledzy wcześniej zabrali? A może mamy dobra drużynę która na spokoju klepnie Ukraińców? Szczerze wątpie. Co do tekstu wiele mądrych wniosków.

    OdpowiedzUsuń
  8. Alfonsinho Sextest I11 października 2013 17:55

    To nie reprezentacja Polski w piłce nożnej, to jedna wielka kupa gówna. Od momentu gdy kadra zawaliła kwalifikacje do MŚ w RPA przestałem jej kibicować. Wiedziałem że nastały chude lata i będą trwać wieki. Bardzo się zdziwiłem że zremisowali przedostatni mecz z Czarnogórą, no ale rywale grali fatalnie.

    OdpowiedzUsuń