facebook

poniedziałek, 25 maja 2015

Gaaczeret Gruzjo!

  

Selekcjoner Nawałka powołał polskich grajków z lig zagranicznych na czerwcowe spotkanie eliminacyjne z Gruzją oraz towarzyskie z Grecją w Gdańsku. Co zabawne w kadrze jest aż 4 bramkarzy, w tym Wojciech Szczęsny, który ostatni ligowy mecz rozegrał tak dawno, że aż... nie chce mi się grzebać w trupach.


Najwidoczniej Nawałka nie może zdecydować się czy woli najlepszego bramkarza zakończonego sezonu Championship  - Boruca, czy drugiego najlepszego golkipera Premier League - Fabiańskiego, czy będącego w świetnej formie (ostatnio 3 mecze z czystym kontem i zasłużone pochwały przez cały sezon) Tytonia. Powołuje Szczęsnego, być może z powodu kolejnej randki z Tytoniem, być może dlatego, że kiedyś tam był dobry, ale w takim razie można zapytać: gdzie jest Dudek?


Patrząc na dalszą część powołanych, można spokojnie kontynuować rechotanie. Wśród obrońców zobaczymy nazwisko 'Polaka' z krwi i kości Thiago Cionka, któremu czasem coś wyjdzie w Serie B (choć już chyba nie Serie B), a ze względu na jakieś animozje, znane tylko selekcjonerowi Nawałce brakuje nazwiska Wasilewskiego (chodzą słuchy, że kontuzja) - tego potężnego Pana - 35-latka siejącego postrach w Premier League. Oczywiście na powołanie trzeba zasłużyć dobrą grą, regularnymi występami i wysoką formą - tak jak byście zapomnieli.


Kontynuując przegląd naszej "zagranicznej siły Nawałki" zobaczymy, że zamiast wyżej wymienionego Wasyla, który mógłby godnie zastąpić Glika, szansę ma dostać (taką tylko teoretyczną-treningową) Komorowski. Nie od dziś wiadomo jednak, że w kadrze promowany jest niejaki Thiago z Kurytyby i że to właśnie on, jeśli będzie cały i zdrowy zagra z Gruzją. Mało tego, to Brazylijczyk ma zbawić polską defensywę!


Warto zauważyć, że po przerwie do kadry wraca Piszczek, który niejako zajmie miejsce Olkowskiego - tego dobrego koziołka z Koln i słabego z reprezentacji. Forma prawego obrońcy jest wciąż daleka od oczekiwanej, ale w przeciwieństwie do Kuby, o którym później, Piszczek otrzymuje szansę powrotu w nie najlepszej dyspozycji. No cóż, są przecież równi i równiejsi.


Idąc dalej, przychodzi czas na perełki. Peszkę w kadrze da się jakoś zrozumieć, coś tam strzelił ostatnio i w reprezentacji też nie zawiódł. Mączyńskiego nie grającego w klubie trudniej, jeśli ktoś potrafi, niech pomoże. Natomiast powołania Kuby Błaszczykowskiego realnie wytłumaczyć się nie da. Najpierw został z kadry wykopany, potem miał wszystkich przeprosić i ogłosić, że nie chce być już kapitanem, bo Lewy bardziej nadaje się na to stanowisko, a teraz ma być ważnym ogniwem w zespole. Teatralny brak konsekwencji.


Sytuację można było rozwiązać w bardzo prosty sposób. Nawałka mógł powiedzieć: "Kuba, jeśli Ci nie pasuje, to do widzenia, jeśli masz się obrażać, nie potrzebujemy Cię", albo "jesteś ważnym ogniwem tego zespołu, wracasz, znów jesteś kapitanem". Nasz selekcjoner zdecydował się jednak bardzo ładnie to wszystko ze sobą połączyć i stworzyć kogel-mogel. Niestety bez cukru.


Czy wobec takich decyzji przywódcy naszej drużyny narodowej możemy spodziewać się za chwilę powrotu Polanskiego? Otóż, wcale niewykluczone. Ojgen podobnie jak wcześniej Kuba usłyszał już od selekcjonera (choć Kuba raczej poznał po czynach), że jest niepotrzebny, zły, nie czuje się Polakiem, bo klub nie chce go puścić na spotkanie kadry poza terminem FIFA.  Potem pomocnik podobno został niesłusznie oskarżony, że wypiął się na kadrę, więc postanowił się na nią... wypiąć ładnie dziękując za grę w kadrze Nawałki. Zamieszanie niezwykłe. Jak z Kubą. Najpierw "nie chcemy Cię, spadaj", a dziś...


A dziś Polanski ma za sobą najlepszy sezon w karierze. W swojej prawdziwej-niemieckiej ojczyźnie pięciokrotnie trafiał do siatki w całym ligowym sezonie, co jest jego życiowym rekordem. Oprócz tego spośród wszystkich Polaków i zawodników Polakami nazywanych, zagrał najwięcej minut w Bundeslidze. Wyprzedził nawet Lewandowskiego, a oceny za jego występy były porównywalne z najlepszymi notami największych fachowców na jego pozycji w Niemczech. Jak bumerang wraca konferencja Ojgena przed meczem z Czechami, gdy pomocnik niecenzuralnie wypowiadał się co trzeba zrobić, by grać lepiej. A trzeba... No sami wiecie.


Także pamiętajmy. Gdy przeminie już bezinteresowna miłość do Mączyńskiego, gdy Jodłowiec znów zacznie kopać nie po tych kostkach co trzeba, los Ojgena może się odmienić. Nie takie cuda już polska piłka widziała. Paszport przecież w portfelu, miłość ponoć łaskawa, a bliźniemu trzeba wybaczać. I vice versa. Obaj panowie mogą zostać jeszcze przyjaciółmi, a Polanski jak Kuba może usłyszeć "słuchaj potrzebujemy Cię, zmieniła mi się koncepcja, z tobą wygramy, bo nie mam kogo wystawić". Ach, jak cudownie. Piona. Razem, ale bez zasad.


Oczywiście, już poza moimi nic nie wartymi wypocinami, znów należy przypomnieć, że kadry nie prowadzę i nie mam do nich żadnych praw szkoleniowych. Jestem tylko 'niezwykłym' kibicem. Znów warto zaznaczyć, że póki co Nawałka daje radę, wygrywa, prowadzi, ale też podejmuje decyzje dziwne.


 Był już taki czas, że miałem nadzieję na proste i uczciwe zasady. Przyszła nowość, zapowiadało się ciekawie. Proste w sumie są. Promujemy 'swoich' nawet, gdy grają jak patałachy (Cionek, Olkowski, Peszko, Mączyński) i  nawet wtedy, gdy są lepsi od nich. Uczciwe raczej nie, o czym wspominałem wcześniej na przykładzie Ojgena i Kuby.


Największą bolączką naszych rezydentów drużyny narodowej w ostatnich latach było to, że nie mieli koncepcji. Polska grała  beznadziejnie, choć pasuje tu inne słowo, ale stabilnie. W pewnych momentach selekcjonerzy wariowali. Powoływali kogo się dało, by tylko łatać dziury. W kadrze swojego czasu brakowało tylko Chińczyków, którzy w pogoni za kolejnym opakowaniem Lubelli, skakaliby do głowy wyżej niż nasi wieżowcy.


Nawałka wygląda na człowieka zdyscyplinowanego, odważnego, prawdziwego dowódcę, ale już się gubi. Niby stawia, jak wspomniałem na jednych i tych samych, którzy dawali mu sukcesy, ale...nie do końca.  I  tu znów pojawia się Kuba. Przed sekundą nie był kadrze potrzebny. Prze chwilą był "symbolem klęski Biało-Czerwonych".  To nie było fair. Tak nie zachowują się ludzie z jajami. Tak nie zachowują się prawdziwi mężczyźni. Szacunek dla Błaszczykowskiego, który to wszystko przetrwał i który na pewno wróci jeszcze silniejszy.


A panu Adamowi życzę serdecznie, by niczym niepoparte moje zarzuty wraz z reprezentacją obronił na boisku. By trzymał w ryzach drużynę jak na samym początku eliminacji i każdego dnia pokazywał zawodnikom kto tu rządzi. By na treningach były krew, pot i łzy, a po meczach kwalifikacji uśmiech, pot i euforia. Bo przecież o to nam wszystkim Polakom chodzi. By nie musiał pan zaśpiewać, jak poprzedni nasi selekcjonerzy: "Kółko graniaste, czworokanciaste, kółko nam się połamało, cztery grosze kosztowało,a my wszyscy bęc!"


By oglądało się łatwiej. I to nie dzięki jakości HD....



4 komentarze:

  1. Cieszę się, że w końcu ktoś podziela mój punkt widzenia, jeśli chodzi o (łagodnie rzecz ujmując) absurdalną sytuację Kuby Błaszczykowskiego, która trwa nieprzerwanie od kilku ładnych miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież Krzysztof Mączyński ostatnio nic nie grał , bo był poza kadrą meczową w GUIZHOU RENHE lub siedział na ławce rezerwowych . Do ostatniej kolejki jego zespół znajdował się na miejscu spadkowym w tabeli chińskiej ligi. Ostatni raz zagrał 25 kwietnia w przegranym meczu z CHONGQING LIFAN 0 - 1. Piszczek, Błaszczykowski, Peszko , Szczęsny to zawodnicy , którzy nie grają regularnie lub są po kontuzji a Zieliński jest tylko rezerwowym podobnie jak Grosicki, który od czasu do czasu zagra w podstawowym składzie Stade Rennes.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słuszna decyzja. Trzeba kończyć głupie konflikty i wspólnie walczyć o awans, bo szansa jest większa niż można się było spodziewać rok temu. Można to było zrobić dużo wcześniej

    OdpowiedzUsuń
  4. Lewandowski w ostatnich spotkaniach był najlepszy na boisku, wracał i odbierał piłkę. Kuba według mnie momentami spowalniał tylko akcje nie grał szybkiej piłki. Oczywiście miał dobre momenty ale rzadko kiedy zdarzał się mecz, żeby pełne 90 minut zagrał na swoim poziomie. Dlatego to Robert powinien byc kapitanem i media nie powinny w to ingerować, jest to sprawa trenera i drużyny. Co do Cionka to dałbym mu szanse mimo, że nie błyszczy w klubie.

    OdpowiedzUsuń